Cześć! Właśnie przyszłam z Kolędy Misyjnej, zjadłam odrobinę i przyjechali goście. Wysłałam małej kuzynce kilka piosenek na telefon. (Ja w jej wieku nie miałam telefonu ale okej, takie czasy). Teraz odpoczywam przy komputerze, może obejrzę jakiś film. Dzisiejszy dzień jest bardzo leniwy, miałam jechać do cioci, ale przyjechała inna i tak się złożyło, że zostaliśmy w domu. Plany z sylwestrem nieco się psują, ale mam nadzieję, że jakoś to wyjdzie. Wigilia była jakaś taka dziwna, przymulona. Nie było mojego brata, bo jest zagranicą, ale jak tylko skończyliśmy jeść to zadzwonił. U niego wigilia miała być trochę później. Co ja zrobię, jak brat przeprowadzi się tam na stałe? A zrobi to na pewno, bo ma już dość poważne plany z dziewczyną. Chciałabym, żeby bracia się już wyprowadzili z domu i zwolnili pokój dla mnie, bo są dorośli, ale nie zagranicę -,- Kłócę się z nimi często, ale i tak nie chciałabym się rozstawać z nimi na tak długo, to chyba normalne.
Jestem zabiegana, świąteczna krzątanina wszystkich domowników mnie dobija. Lubię święta, ale przygotowania do nich są okropnie męczące. Z kuchni docierają do mnie zapachy. Pierogi z kapustą, uszka z grzybami, wszystko. Ja w dalszym ciągu źle się czuję, nadal boli mnie żołądek. W tym roku wyjątkowo schudnę. Dziś zjadłam tylko kilka herbatników na śniadanie, a co chwilę piję herbatę ziołową. Nic nie pomaga. Zawsze po świętach ważyłam kila kilo więcej, teraz będzie inaczej. To jeden jedyny plus wirusa pokarmowego :) Posprzątałam w łazience, na korytarzu, w pokoju... Jestem padnięta. Marzę już o wigilijnej kolacji. W tym roku bez jednego brata, który jest za granicą -,-. Pogoda mi kompletnie nie pasuje. Zamiast śniegu jest zamarznięty deszcz. Trudno mi dogodzić. Podobają mi się tylko kolędy z radia, którym zawdzięczam świąteczną atmosferę. A teraz zmykam, bo mama przydzieliła mi kolejne prace do zrobienia -,-. Pozdrawiam i życzę wesołych, pełnych miłości świąt. :) Ada.
Tak jak i Adę, męczy mnie przeziębienie. Jestem padnięta, ale postanowiłam, że w czasie przerwy nadrobię wszystkie moje zaległości związane z książkami. W tym tygodniu skończyłam "Pretty Little Liars 5". Teraz zabieram się za "Jesienną Miłość" Nicholasa Sparksa. Dostałam ją na Mikołajki.
Tak więc odkładam laptopa, rozkoszuję się miłą atmosferą, jaką dają mi światełka na karniszu i malutka choinka. Obok mnie brakuje jeszcze kubka herbaty, żeby złagodzić mój kaszel i chłopaka, który przytuliłby mnie.
Cześć wszystkim, dawno nie pisałam, ale mam dużo pracy i nauki. Teraz, gdy mam przerwę świąteczną mogłabym odsapnąć, ale nie. Trzeba pomagać mamie w przygotowaniach, a do tego jeszcze głupia grypa. Ostatnio mam słabą odporność. Zawsze unikałam chorób, to teraz muszę nadrobić te 14 lat. Wigilia w tym roku nie będzie w komplecie. Mój najstarszy brat wyjeżdża za granicę ze swoją dziewczyną i jej rodzicami. Pewnie wkrótce wyfrunie z rodzinnego gniazda i zamieszka na stałe za granicą. Super -,-
Jestem baardzo zmęczona, więc pójdę spać. Tej nocy prawie nie zmrużyłam oka i chociaż byłam ubrana jak eskimos było mi cholernie zimno. Do tego jeszcze nie mam ochoty nic jeść. Idę spać, bo gorączka coraz wyższa. Pozdrawiam. Ada.
Sprawdzian z chemii, a ja robię wszystko, żeby się nie uczyć. Dziś chciałam coś napisać wam tak szybciukto. Katar mnie łapie i cholerna złość, że mój ukochany jak codziennie woli grac z kolegami, niż porozmawiać z dziewczyną. Akurat wtedy, jak mam taką ważną sprawę do obgadania. No ale cóż. Tak więc coś tutaj, posłucham jakiś piosenek, poprzerabiam jakieś zdjęcia i wybiorę kolejne do specjalnego folderu ze zdjęciami, które chciałabym wywołać. Nareszcie kupiłam swoją upragnioną lustrzankę. W święta kiedy będę miała więcej czasu, usiądę i pooglądam jakieś lekcje, bo moje zdjęcia są słabe...
Tak dla umilenia chwili mam dla Was parę filmów, które ostatnio oglądałam i gorąco polecam!
1. Pretty Woman
Jestem fanką lat 80-90. Chciałabym się wtedy zwiedzić Stany Zjednoczone. Oglądając takie filmy stwierdzam, że teraźniejsze hity są niczym w porównaniu z dawniejszym kinem. Części Kevina, Pretty Woman, Dirty Dancing, Bodyguard, Titanic - to filmy, które mogłabym oglądać ciągle.
2. Street Dance 2
Filmy o tańcu. Zawsze wywołują we mnie dobrą energię. Chciałabym tak tańczyć jak oni. Zgrabnie się poruszać, występować. Ale jestem zbyt leniwa, nielubiąca zamieszania wokół siebie, więc odpada. Ale film godny polecenia, chociaż już męczy mnie fabuła takich typów filmów. Miłość - chęć wygrania jakiegoś konkursu - zdobycie pieniędzy. Wszystko na jedno kopyto, ale znośnie mi się to ogląda. Do czasu.
3. Wpadka
Głupkowaty film, bez żadnego głębszego sensu. Ale nie żałuję, że go zobaczyłam. Mogłam się chwilami pośmiać, jak i wzruszyć.
Miało być krótko, a zajęło mi to więcej czasu niż normalna notka.
Coraz mniej czasu na wszystko. Tylko jeżeli znajdę na czas, żeby wejść na laptopa, to od razu każdy będzie coś chciał, coś będę ja chciała zrobić, zobaczyć. Zaraz zrobi się późna godzina i trzeba iść spać, żeby wstać rano , iść do szkoły, potem powrót, obowiązki domowe, jakaś tam nauka, chwila kompa i tak dalej.
U mnie po staremu. Nie wiedziałam, że półrocze zleci tak szybko i zaraz pojawią się zagrożenia. Z jednego się już ocaliłam tylko dlatego, że napisałam dobrze próbny test gimnazjalny. Aż się sobie dziwie, no ale dobrze jest. Niestety nie wiem, jak mi poszło z innymi testami, i większość nauczycieli jeszcze nie wystawiła zagrożeń, więc wszystko zobaczę na kartce i to przed świętami. Znów będzie zjebany humor przez miesiąc, no ale to moja wina, nikogo innego, wiec nie mam prawa nikogo obwiniając tylko sama siebie. Niestety...
Szykuję się jak mogę na Sylwester i już się nie mogę doczekać Szkoda, że nie możemy go nigdzie indziej wyprawić tylko u mnie. I szkoda, że są tak małe szanse, że chłopak też będzie, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, czyli w domu nie będzie już ojca, mama odwiedzi babcię na noc i będziemy mogli spokojnie się poczuć. A jeżeli nie, to będzie jedna wielka klapa.
Piszę tę notkę już od godziny, bo co chwila ktoś mi przerywa. Och jeju. Jestem głodna, muszę coś zjeść. Jak zwykle Rozi musi zjeść kolację tak późno. Chociaż i to i tak przyzwoita pora, bo ostatnimi czasy kończyłam jeść o 11.
Piosenka:
Uwielbiam Marine. Zazdroszczę jej genialnej figury i cicho wzdycham do niej. Ma swoje krągłości i jest prześliczna. Cudownie bawi się swoim głosem. Mogłabym ją słuchać wciąż i wciąż :)
Dziś wizyta u okulisty. Znowu muszę nosić okulary. Okazało się, że moja młodsza siostra ma dość wielką wadę wzroku. Jest mała, nie pogodziła się chyba z tą sytuacją (skoro rozbeczała się w gabinecie). Zastanawiam się tylko, jakie oprawki mam wybrać. Te, które teraz mam są okropne, dlatego ich nie noszę. Może ktoś coś doradzi? Jutro lodowisko, nie mogę się doczekać. Dawno nie jeździłam. Nie było czasu i w ogóle. Wydawało mi się, że mam wenę, ale coś mi to dziś nie idzie. Może dlatego, że i tak tego nikt nie czyta? Jeżeli jednak jest jakaś osoba, to mogłaby dać znać, że jest? Byłoby miło, taki pierwszy komentarz, czy blog się podoba, czy nie. Krytyka jest potrzebna, ale wsparcie czytelników też. Ciepło mi się zrobiłoby na sercu, gdyby tego bloga naprawdę ktoś czytał... To takie moje malutkie marzenie. A co do czytania, to mam zamiar zabrać się za jakąś książkę. Dziś raczej nie, nie mam siły. Bolą mnie oczy, więc zaraz uciekam spać, bo co mam innego robić? Nic mi się nie chce. O dziwno nawet jeść. Może to i dobrze. Może zamiast wieczornego treningu nic nie zjem? Coś mi się nie udały dzisiejsze ćwiczenia. Jutro nadrobię... A drugim moim malutkim marzeniem jest to, że chciałabym mieć silną wolę, aby ćwiczyć codziennie. Mieć tą mobilizację, którą znów straciłam, DZIŚ... Pozdrawiam, Ada. A tu piosenka, którą polubiłam na wf-ie podczas grania w badmintona:
Dawno mnie tu nie było, ale totalnie nie mam na to czasu. Szkoła wykańcza mnie całkowicie. Nie mogę już wytrzymać. Jutro dwa sprawdziany, jeden zaległy. Jak mam się uczyć, kiedy potwornie boli mnie brzuch? Zwijam się z bólu przed komputerem, herbatki nie pomagają, a leki na ból brzucha nigdy na mnie nie działały i pewnie nigdy nie zadziałają.
Dziś poprawiałam sprawdzian z fizyki. Matko Boska O_o... Coś mi się wydaje, że będę walczyła na 3 na półrocze. I z matmy to samo -,- Dwója jak nic, a w tamtym roku była 4. Nienawidzę 2 gim! -,- Same kłopoty, same problemy.
Taka samotna sobota. Tylka ja, kominek, który daje ciepło, i jest mi tak dobrze, że zaraz usnę w fotelu. Ja i laptop, film. Od dawna nie miałam czasu tak, żeby spokojnie usiąść i poleniuchować. Bez żadnego towarzystwa. Chłopak wyszedł do rodziny, a ja odetchnęłam, że jeden wieczór spędzę na czytaniu i oglądaniu filmów z kubkiem herbaty. No ale jednak mi to nie wychodzi, bo czekam z utęsknieniem, aż wróci, chodź wiem, że przed chwilą dopiero wyszedł i wróci grubo po północy. Ach...
Tak więc film, który mi się ładuje w czasie pisania to: " Miłość bez końca". Już kiedyś go oglądałam, ale nie pamiętam o czym był.
A moją teraźniejszą książką, którą męczę od miesiąca z powodu braku czasu to " Pretty Litte Liars - Zepsute " Uwielbiam całą serie, i tylko jak w moim portfelu znajdzie się jakaś większa kasa, zawsze sięgam po kolejną cześć :)
Tak jak i jestem fanką serialu opartym na książkach. Gorąco polecam!
Kiedyś zrobię wpis, książek, filmów, seriali, które lubię :)
CZAS ZACZĄĆ GRUDZIEŃ! Ostatni miesiąc roku, który odmienił moje życie :D
Tak dużo planów, marzeń, tak mało czasu. Szalony miesiąc za sobą, który tak kocham <3. Kocham moich przyjaciół. Mmm. Nie powiedziałam, że jest jak w niebie, ale jest stabilnie. Lubię spędzać piątki z moim chłopakiem, tylko w jego ramionach :). Szalone andrzejki mamy za sobą, chociaż postanowiliśmy, że zrobimy sobie małe poprawiny w piątek, ale czy wszystko się uda, to nie wiadomo. Moja mała biblioteka się powiększa, a ja dalej nic nie przeczytałam. Dwie książki, które sobie kupiłam, dwie które dostałam już daaawno na urodziny, jedna dzisiejsza z mikołajek. Uuch, żebym miała tylko więcej czasu na wszystko i chęci. Tak wiele mam marzeń, i rzeczy , które chciałabym osiągnąć i móc się nimi pochwalić w przyszłości. Oglądając "StreetDance 2" i " Step Up 4" przypomniałam sobie czasy, kiedy i ja tańczyłam. Aaach, i co się ze mną stało :(. Rozleniwiłam się okropnie. Kiedyś pisałam opowiadania, z których do dziś jestem dumna po małym, ale jakże dla mnie wielkim zainteresowaniu w sieci. Tańczyłam, grałam na gitarze. Teraz co? Im Rozi starsza, tym bardziej leniwa. A chciałabym dostać takiego ogromnego kopa w dupę i zrobić coś ze sobą. Ale mam niestety dobrze mi tak jak jest, chodź wiem, że lepiej by było po zmianach, no ale nie mam tej głupiej motywacji, ambicji i Bóg wie czego tam jeszcze. Trudno :(
Jutro Mikołajki. I tak nic nie dostanę, oprócz rózgi rzecz jasna. Nie mam czasu, bo muszę wziąć gorącą kąpiel, jutro wcześnie wstać i się ogarnąć bo występ. Zbłaźnię się i tyle, tak jak ostatnio. Trudno, takie życie. Przecież się teraz nie wycofam. Myślałam, że ten tydzień będzie łatwiejszy, ale nie. Jest jeszcze gorzej. Sprawdzian, kartkówka, sprawozdanie, kartkówka, poprawa sprawdzianu, sprawdzian, poprawa klasówki. I co jeszcze? Śmiało, przecież my, uczniowie jesteśmy jak roboty, nie należy nam się odpoczynek. Trzeba nas męczyć zadaniami i sprawdzianami. Przecież tak ma być. W piątek konkurs kolęd i pastorałek, a ja nadal nie wiem co śpiewać. Czy "Jezus malusieńki", czy "Gdy śliczna Panna"... Doradzicie? Do tego w ten sam dzień wizyta u okulisty. Odwiedziny księdza, naszego najukochańszego księcia.
Naumieć się z WOS-u na kartkówkę, naumieć się słówek z angielskiego, zrobić wróżby na andrzejki, bo moja klasa to organizuje. Przewodnicząca klasy chora, ja jestem zastępcą. Kurde, po cholerę mi to było potrzebne. Do tego zrobić plakat o skutkach picia alkoholu. To nie powinno być trudne bo co jak co, ale w tych sprawach wiem jakie są skutki... Niestety. Nauczyć się piosenek na 6 grudnia, bo będę brała udział w jakimś apelu czy kto tam wie czym. Obiecałam sobie, że codziennie będę ćwiczyła grę na gitarze. I będę robiła a6w oraz brzuszki. Za dużo wzięłam sobie na głowę. W środę sprawdzian z fizyki, w czwartek sprawdzian z biologii. Mam też poprawić sprawdzian z matmy, bo nie poszedł mi dobrze. Chcę piątek. Mam nadzieję, że wytrzymam do weekendu. Głupia szkoła...
Tydzień zaliczam do udanych. Uwielbiam wczorajszy dzień, który tak świetnie spędziliśmy z Adą i znajomymi. Jutro powtórka, której piekielnie nie mogę się doczekać, ponieważ przyjedzie mój chłopak! Dzisiaj tak skromnie, ponieważ nic się u mnie nie dzieje. Napiszę w weekend, wtedy rozpiszę się :). Pozdrawiam Was w takie zimne dni jakie u nas nastały! ;*
Mam wszystkiego dość. Nie wytrzymuję domowej atmosfery. Mama ciągle ma do mnie pretensje. Tego nie zrobiłam, tego nie zrobiłam. Cholera. Ile można? Przecież pomagam mamie przy obiedzie, w sprzątaniu, pilnuję siostrę. Ale i tak jest wszystko źle. Nawet przy głupim robieniu kanapek mama znajdzie błąd. Tak samo jest z pieniędzmi. Nie mam ich dużo, no trudno, takie życie. Ale o każde 10 zł muszę prosić godzinami, podawać powód, po co mi one. To się robi głupie, bo aż taka biedna nie jestem... W ogóle mam ciężkie życie, ale kogo to obchodzi?
Długa przerwa. Potrzebowałam jej. Tak jak pisałam, bardzo pokłóciłam się z moim chłopakiem. Poszło o bzdety, ale przerodziło się w piekielną kłótnię. Byłam zła, zraniona. Następnego dnia, dowiedziałam się bez naszą wspólną koleżankę, że On potrzebuje przerwy. Miotały mną różne uczucia. Z godziny na godziny zmieniałam zdanie. Raz było mi tak przeraźliwie ciężko z powodu rozłąki, a następnie dochodziłam do wniosku, że to COŚ przez te dziewięć miesięcy się wypaliło i nie mogę pozwolić na taki brak szacunku. Parę dni później przeraźliwej huśtawki nastrojów postanowiłam mu napisać, czy potrzebuje przerwy dlatego, że nie wie co czuje, czy chce ochłonąć po sprzeczce. Powiedział, że potrzebuje czasu dla uspokojenia się. Zapytałam czy kocha. Kocha. To jeszcze bardziej namieszało mi w głowie. Przyznaję się bez bicia. Byłam tak omotana tym wszystkim, że chciałam zerwać, pozostać przyjaciółmi, a jeżeli naprawdę zależałoby nam na nas dalibyśmy sobie kolejną szansę. Niestety już nie pierwszą. Ale odczekałam. Pod koniec tygodnia leżąc kolejną bezsenną noc w łóżku nie wytrzymałam i napisałam, że cholernie tęsknie, że przesadziliśmy i że kocham. Niestety nie dostałam odpowiedzi, co jeszcze bardziej mnie wytrąciło mnie z równowagi i nie przespałam całą noc. W sobotę odezwał się. Powiedział, że to było z trudne i nie mógł już wytrzymać. Uczucie wzięło górę, tęsknota dała swoje i wróciliśmy do codzienności. Próbujemy wymazać to z teraźniejszości. Ja odpuściłam. Myślę, że nie pożałuję tego...
Od poniedziałku byczę się w domu. Tego mi było trzeba. Jutro ominą mnie dwa sprawdziany z biologii i chemii. Pani zrobiła się ostatnio na mnie cięta, no nie dziwię się. Totalna olewka z chemii... Plus bycia chorowitą - dużo wolnego. Minus - wieelkie zaległości z którymi trudno mi sobie poradzić ponieważ jestem ogromnym leniem i nic się nie uczę.
Czasami człowiek ma w życiu taki okres kiedy chce powiedzieć dość i chce zmian. Chyba nastały u mnie tego przebłyski. Nie wiem na ile, i jaką będę miała motywacje ( już widzę to ciemno, ale najgorsze jest to, że poddaje się zaraz na początku ). Och, żebym tak dostała wielkiego kopa w tyłek i wzięła się za siebie.
A Wy? Wybieracie się na " Przed Świtem cz. 2"? My z siostrą jutro zamierzamy zabukować sobie bilety na sobotę lub niedzielę, ale czuję marne szanse, że dostaniemy dobre miejsca. Zawsze kupowałyśmy z 2 tygodniowym wyprzedzeniem i tak było ciężko.
Mam dziś wielką ochotę wygarnąć mojej przyjaciółce wszystko, co do niej mam. W szkole udaje niewinną i spokojną. A poza nią- jest całkiem inna. Może chce się przypodobać swojej przyjaciółce, która przeprowadziła się za granicę? Moja "przyjaciółka" z klasy- Ania ciągle pisze z Ewą, która odkąd pamiętam kłamie na każdym kroku. A to ma Iphone'a, którego nie pokaże. Ma tableta, którym się nie pochwali w rozmowie na skajpaju. Jednego dnia kupiła telefon i następnego dnia miała go nam pokazać w kamerce, ale okazało się, że telefon zginął w toalecie [*]. To tylko jeden z miliona takich sytuacji. Na początku myślałam, że jestem zazdrosna i wpadam w paranoję. Ale Rozi też to zauważyła, jej chłopak również. Pewnego dnia na facebooku zauważyłam, że Ania zmieniła status na "w związku". Nic mi nie mówiła w szkole, nic nie opowiadała. Miło, ja jej wszystko mówię. Ale gdy tylko powiedziałam Ani, że chcę poznać jej chłopaka i w ogóle spotkać się razem, to ona powiedziała, że z nim zerwie bo nie pasują do siebie. Aha? Teraz już nie są razem, ale piszą razem na facebooku (Ania, Ewa i ten chłopak). Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale ten chłopak to właśnie Ewa i Ania ;) I kim dla mnie jest Anka? Muszę jej to wygarnąć, muszę! Mam dość takich pseudo przyjaciół... Ada. PS. Imiona koleżanek zostały zmienione.
Związek bez zobowiązań? Szalona decyzja. Kurde, nie tego chciałam. Ale poczekam jeszcze trochę, może coś się zmieni. Napisałam kiedyś notkę, że jak mi źle. Ale dzięki problemom z internetem nie zdążyłam tego zapisać. No i może dobrze, bo do tego czasu wszystko zdążyło się chociaż trochę naprawić. Nie, nie narzekam, że jest mi źle, że mam same problemy. Mogłoby być lepiej, ale po prostu nie narzekam. W piątek byłam u Rozi, upiekłyśmy ciasteczka z m&m'sami, babkę i ciasto "palce lizać". Roboty miałyśmy niemało. A do tego białka za długo były w cieple i nie chciał ubić się na sztywną pianę :D. Mama powiedziała mi, że na przyszłość powinnyśmy białka dać do lodówki. Rozi, słyszysz? Musimy to zapamiętać. A teraz uciekam słuchać audiobooka "Krzyżaków", bo czytać mi się nie chce. Piosenka :
Ostatnio mam złe dni. Okazało się, że mój ulubiony nauczyciel odchodzi i z tego powodu jest mi straszliwie smutno. Pan zachwalał swojego zastępcę, że jest lepszy we wszystkim, ale i tak Henio będzie dla mnie najlepszym nauczycielem :(. Kiedy byłam w pierwszej klasie, po pierwszym półroczu straciłam Panią Kingę od języka polskiego, która także była moją "ulubienicą".
Tak jak mówiłam w poprzednim poście, ciężko mi ze sprawą widywania się z chłopakiem. W sobotę nie wytrzymałam i powiedziałam, że tak już nie mogę. On tylko naskoczył na mnie i do dziś jesteśmy pokłóceni. Nienawidzę kłócić się z nim. Od początku naszego związku zawsze jeszcze w czasie sprzeczki przepraszałam, ponieważ nie chciałam być tą złą, czy to moja wina, czy to nie moja, zawsze ja wyciągałam rękę pierwsza. Teraz postanowiłam, żeby trochę ochłoną, przemyślał sprawę i doszedł do wniosku, że popełnił błąd i mnie zranił. Żadne słowa nie wzbudzają u niego litości... Zepsułam wszystko ucząc go, że wszystko mu daruję. Mija czwarty dzień, a ja już nie mogę. Wczoraj tylko napisał krótko, ale zaraz wszystko przerodziło się w kolejną kłótnię. Dziś siedzę na fejsie i patrzę w jego imię i czekam, aż pojawi się zielona kropeczka. Kiedy się pojawiła, z utęsknieniem czekałam, aż napisze. Kropka zniknęła, wiadomości nie było. Ale będę twarda, niech zrozumie jaką przykrość mi zrobił. Złość przeszła, pozostał smutek.
Właśnie pouczyłam się z historii, chemie zostawiam sobie na jutro :). Oglądając filmiki natrafiłam na finałowy taniec z "Dirty Dancing". Jeden z moich ulubionych filmów. Genialny! I ta piosenka. Resztę wieczora spędzę na kompie. Dziś zrobiłam pierwszy raz A6W. Nie mam zielonego pojęcia czy dobrze, ale już czuję, że mój brzuch robi się płaski! Och, taki żarcik. Daleko mi do tego. Na kolację zjadłam banany z mandarynkami a do tego serkiek o smaku kiwi. Pychota!
Moje przeczucie jest jednak genialne, albo już tak dobrze znam swojego chłopaka. Tak jak mówiłam wcześniej mieliśmy spędzić razem piątek. Niestety coś mu wypadło. Wiedziałam, że tak będzie, ale miałam głęboką nadzieję, że jednak się zobaczymy. To takie trudne, że nie jesteśmy z tego samego miasta. Niby to tylko 20 min autobusem, ale nasze lekcje tak kolidują ze sobą, że nie mamy szans na zobaczenie się. Kiedy wieczorami spisujemy się na kompie, to tylko góruje tekst " Jaki jestem zmęczony/a. Idę spać. " . Naprawdę dobija mnie ta sytuacja. Nigdy jeszcze nie mogliśmy przez 9 miesięcy wspólnego związku usiąść razem, popatrzeć na jakiś film, spokojnie porozmawiać, zrobić bezsensowne rzeczy, tylko ciągły pośpiech. Marzy mi się długi dzień w Jego ramionach, chciałabym go w końcu pocałować. Mam nadzieję, że z czasem, kiedy będziemy starsi wszystko się naprawi, i będzie mi dane spędzać wolne chwile z nim. Czego nie robi się dla miłości :).
Teraz z braku chłopaka koło mnie i na fejsie, idę z Adą i znajomymi na długi spacer, chodź pogoda jest okropna u nas. Wieje i jest zimno, a kiedy zaświeci słoneczko, wiatr ucichnie niemiłosiernie robi się gorąco w tych wszystkich bluzach, zimowych kurtkach, szalikach, czapkach.
Leniwy poranek, leniwe przedpołudnie i oby tak dalej. Bardzo brakowało mi tego leniuchowania. Co z tego, że wczoraj też było wolne. Musiałam wstać do kościoła a później na cmentarz. Myślałam, że nogi mi odpadną. Jeszcze ja, głupia Ada ubrałam buty na koturnach. A musiałam odwiedzić wiele grobów, więc chodzenia miałam niemało. Idąc obok nagrobków zastanawiałam się, gdzie będzie moje miejsce, jak będzie wyglądał mój grób i jak umrę. Boję się śmierci, cholernie. Doszłam do wniosku, że brakuje mi dziadka, którego tak na prawdę nie znałam, bo miałam 2 lata jak umarł. Zawsze ciekawiło mnie to, jaki on był. Pamiętam tylko przez mgłę jak wyglądał. No i ze zdjęć. Po południu pojechałam na inny cmentarz niedaleko miasteczka, gdzie mieszkam. Pomodliłam się za rodziców mamy. Nigdy nie znałam babci. Zmarła, gdy mój brat miał cztery miesiące. W przyszłym roku będzie 23 rocznica jej śmierci. Podobno była spokojna, skromna. Zawsze wspierała moją mamę. Chciałabym ją poznać... Kiedyś mi się śniła, mówiąc właśnie, że chciałaby mnie poznać. Obudziłam się w środku nocy przestraszona jak nigdy. A dziadziu- tata mamy- nie żyje prawie cztery lata. Był bardzo schorowany. Miażdżyca, później wylew. Może to co teraz napiszę okaże się głupie, ale myślę, że w sumie dobrze, że już nie musi cierpieć. Tam, gdzie teraz jest na pewno nic go nie boli. Nie cierpię, gdy ktoś umiera. Zawsze płaczę. Nawet jeśli tej osoby bardzo nie znałam, gdy tylko popatrzę na jej rodzinę od razu łzy spływają mi po policzkach. Dziś z Rozi idziemy do kościoła wieczorem, a później na cmentarz. Lubię tam chodzić wieczorami. Cmentarzy wygląda wtedy przepięknie. Szkoda, że tylko tak jest w listopadzie, a nie przez cały rok. O zmarłych przypominamy sobie tylko w tym miesiącu. A tak nie powinno być. Postanawiam sobie, że od dziś będę częściej chodzić na cmentarz pomodlić się za zmarłych. A to piosenka, która wyjątkowo spodobała się Rozi. Musiałam ją długo wymęczyć, żeby posłuchała chociaż jednej piosenki Metallicy. Z bardzo wielu piosenek, Rozi lubi tylko tą. Dobre i to. teraz już nie mówi o nich " wieśniaki ". :D
A teraz uciekam na "Pamiętniki Wampirów". Pozdrawiam, Ada.
I znów cztery dni wolnego. Bardzo dobrze. Lubię Święto Zmarłych. Mogę iść wieczorem na cmentarz, popatrzeć na te wszystkie twarze na nagrobkach, które nigdy nie popatrzą już na mnie. Tak jak i moja rodzina, mój brat, dziadkowie, chrzestny. To smutne. Ale uwielbiam tą aurę, która udziela mi się po wejściu na groby. Tyle świec, zniczy, ognia. Chodzę wtedy na długie, samotne spacery i przechodzę po każdym zakamarku cmentarza. Oglądam piękne znicze, kwiaty, czasami i pamiątki.
Właśnie skończyłam pakować z mamą znicze. Ja wybieram się wieczorem, ona jedzie teraz.
Dzisiejszy dzień spędzam sama w domu z rodziną. Może Ada przyjdzie mnie odwiedzić. Wczoraj był bardzo męczący dzień. Od razu po szkole poszłam na zakupy po produkty do placka i ciasteczek, ponieważ chciałam wypróbować nowy przepis na przyjazd mojej siostry zza granicy, a, że nigdy wcześniej nie piekłam brownie snickers, to pomyślałam, że na "święta" będzie dobry pomysł zrobienia go. Wczoraj było Halloween ze smutkiem stwierdzam, że żałuję, że u Nas w Polsce nie ma tradycji obchodzenia szczególniej tego święta. Upiekłam dla mnie i dla Ady ciasteczka kruche z M&M'ami. Powygłupiałyśmy się, pośmiałyśmy się. Zaczęłyśmy oglądać film "Biała Masajka", o którym chciałabym Wam opowiedzieć więcej później, jak dokończymy film. Jutro spędzam ( mam nadzieje, że nic nam nie wypadnie ) dzień z chłopakiem. Czekałam na to cały tydzień.
U mnie cholernie zimno, więc idę po coś ciepłego do picia i kawałek ciasta, ale to już jeden z ostatnich, ponieważ postanowiłam skończyć z tym przeklętym nałogiem :). Od następnego tygodnia zacznę ( muszę, ale zawsze tak jest, że po jednym razie mam dość ) ćwiczyć. Czytając blogi napotkałam miłą dziewczynę, która poleca i sama stosuje A6W. Oglądając jej zdjęcia, zauważyłam zdumiewające efekty, więc może i ja?
Kolejna leniwa sobota. Ogarnęła mnie jakaś jesienna niechęć do wszystkiego. Ostatnie dwa dni szkoły opuściłam. Zostałam w domu, snułam się przez chwilę z kąta w kąt. Potem w czwartek upiekłam ciasto, ponieważ w mojej lodówce hulał wiatr, a na zakupy iść mi się nie chciało. W piątek rano wyszłam kupić najpotrzebniejsze rzeczy, potem posprzątałam, zapaliłam w kominku i od razu zrobiło się przytulniej :). Zrobiłam swój ulubiony obiad, upiekłam ciasteczka. Weekend spędzam leniąc się na łóżku z laptopem. Aktualnie siedzę z moim psem i rozmawiam z chłopakiem.
Takie pytanie: Może wiecie coś o jakiś lustrzankach do 2000 zł? Chcę sobie sprawić, mam już 1/4 cześć pieniędzy i poszukuje jakiejś dobrej, dla początkujących.
Tak, tak. Musiałam się rozchorować. I tak jest rekord, bo ostatni raz chorowałam rok temu. Pamiętam ten dzień, kiedy nie mogłam wytrzymać w szkole, a miałam jeszcze godzinę niemieckiego. Siedziałam wtedy z Rozi na korytarzu i mówiłam, że nienawidzę chorować. Ale poszłam do domu, wzięłam leki i położyłam się spać. Wieczorem obudziłam się, zrobiłam zadanie, wzięłam gorącą kąpiel i znowu zażyłam jakieś leki i położyłam się spać. Rano obudziłam się zdrowiusieńka :D Tak, bardzo rzadko choruję. Ale teraz zapomniałam jak się walczy z grypą. Ostatni raz, kiedy nie poszłam do szkoły, bo byłam chora, miałam 11 lub 12 lat. Tak, aż tak rzadko choruję. Czasem przelotny katar, ale zawsze dawałam sobie radę. Ale nie o tym chciałam dziś pisać. Ostatnio często myślę o śmierci. Czy to boli, czy faktycznie jest potem życie wieczne. Zastanawiam się jak umrę, kiedy. Nie chciałabym cierpieć. Wolałabym umrzeć jako staruszka bez żadnych ciężkich chorób. Tak... Chciałabym umrzeć na starość. Jest dużo wypadków, chorób. Nie należę do tych osób, które często chorują na grypę. Ale za to mam kilka innych dolegliwości. Podejrzewano u mnie boleriozę- chorobę przenoszoną przez kleszcze i meszki. Jednak to nie to, a leki które zażywałam prawdopodobnie przyczyniły się do aktualnych bólów serca. Do tego bóle stawów, dokładnie tak jak staruszka. Ale cieszę się, że nie jest mi nic poważnego. Cieszę się życiem. Obowiązkowa nuta:
Jest lepiej, dużo lepiej. Wszystko dzięki moim przyjaciółkom. A zwłaszcza tej najlepszej- Rozi. Swoje zrobili też inni znajomi. Rozśmieszali mnie. W końcu nie mogę tak zamulać cały czas. Musiałam kiedyś przestać, no nie? Nie będę skakać z radości, bo nie mam powodów. Ale jestem na tyle głupia, żeby spotkać się z Nim jeszcze raz. Boże, co to będzie. Aż się boję. Boję się, że znowu się do Niego przywiąże i znowu będę zamulać. Ale i tak pójdę się z Nim spotkać. To co się stanie później mnie już nie interesuje. Mam w głowie mętlik, burdel, niezły bałagan. Muszę tam w końcu posprzątać... Ale jak? Na wycieczce było super. Poznałam wiele nowych osób. Następna wycieczka w to samo miejsce za miesiąc. Już odliczam dni :) "Krzyżacy"nadal zatrzymane na 18 stronie. Nie mogę się zmobilizować, a powrót nauczycielki już niedługo. I się zacznie męczarnia... Uciekam do zadania :) i jeszcze moja Metallica ♥ :
Dziś szybko. Kolejny tydzień dobiegł końca. Nie wyobrażałam sobie, że te dni w szkole będą mi tak szybko mijać. To ostatnia klasa z moimi rówieśnikami. Z jeden strony niezmiernie się cieszę. Nigdy nie przepadałam za nimi. Kiedy chodzisz z kolegami 9 lat to nie masz szans na poprawienie swoich relacji z nimi po jakiejś kłótni, a jak w moim przypadku- inni wyrobili mi opinie. Nie zmienisz tego. Ale nie obchodzi mnie to. Jeżeli są tak puści, żeby wierzyć na słowo innych jaka jestem, to po co mam się z nimi zadawać? Mam swoich znajomych, przyjaciół, chłopaka, których sobie cenie. Kiedy trafię do liceum to zacznę od zera. Mam piętnaście lat, i nikt nie będzie mnie oceniał po przeszłości, wymyślonych historiach, plotkach, wyglądzie. Mam nadzieję, że to będzie początek innego życia. Marzę, że lepszego.
Dziś spędzam dzień samotnie w domu. Właśnie mam zamiar wyłączyć to pudło i iść spędzić przyjemny wieczór z kubkiem kakao i jakąś książką.
Czy ja jestem aż tak głupia? Czy ja naprawdę myślałam, że się wszystko uda? Że będzie dobrze? Spotkanie z Nim było cudowne. Trzy mega romantyczne momenty. Ale nigdy nie może być normalnie. Związek bez zobowiązań? :( Nie, to nie dla mnie. Za bardzo robię sobie nadzieje, a potem cierpię. Chciałabym mieć kogoś przy sobie. Mam Rozi, ale nie gustuję w mojej płci. Chodzi mi o chłopaka. Chciałabym, żeby przytulał mnie, gdy jestem smutna, był przy mnie, gdy tego potrzebuję. Ale nic na siłę, ja sobie odpuszczam. Mam już wszystkiego dość. A teraz uciekam na urodziny koleżanki z klasy. A to piosenka, którą On mi przysłał. Lubię ją, ze względu na Niego... Ale w sumie ma mądry tekst i muzyka wpada w ucho.
Zawsze czekałam na ten okres, kiedy dumnie powiem, że jestem dorosła. Nie chodzi mi tutaj o określenie, że będę miała osiemnaście lat, tylko, że naprawdę poczuję się dorosła. Będę miała własne sprawy, własne życie, którym ja będę dyrygowała. Wyprowadzę się z domu, będę pracowała w swoim ukochanym zawodzie, a najpierw wyjadę, ukończę studia i zamieszkam w akademiku. W międzyczasie wyjdę za mąż za miłość mojego życia, urodzę nam dzieci. Czy to nie jest piękne? Codziennie, kiedy kładę się spać zamykam oczy, puszczam piosenki i wyobrażam sobie moje akademickie życie, dużo imprez, inne życie, które tak pragnę. Chcę odciąć się od tego co tutaj mam. Pośród tych wszystkich przykrych rzeczy, które towarzyszą mi w życiu od tylu lat, tylko nieliczni i mój chłopak dają mi prawdziwe szczęście, z którego jestem tak dumna. Kocham ich.
Ale z każdym rokiem, a nawet miesiącem, zdaję sobie sprawę, że to nie takie łatwe. Im robię się starsza dostrzegam, że będąc dorosła wcale nie jest tak łatwo. Mam jasny plan w mojej głowie - wyjazd, studia i mieszkanie z Adą, zakończenie studiów, ślub (?), wspaniała rodzina, wspaniała praca, spokojne życie u boku męża, dzieci , psa i z domem i ogródkiem, mnóstwem dzieci, które chce uczyć. Ale przecież to tylko moje malutkie, cichutkie pragnienia. Skąd wiem, że będzie tak łatwo jak to sobie wyobrażam. Coraz czarniejsze myśli górują moją głową. Mam nadzieje, że życie da mi szanse i wszystko pójdzie po mojej myśli.
Dziś nietypowy wpis, ale myślę, dlaczego nie? W najbliższych dniach chciałabym napisać dla Was jakąś recenzje książki, czy filmu, serialu.
Cała noc nieprzespana. Przewracanie się z boku na bok i liczenie do stu mnóstwo razy. A gdy w końcu zasnęłam, zaczęły śnić mi się głupie rzeczy. Budząc się sprawdzałam tylko która godzina. 00:20, 00:57, 1:15 i tak do rana. W szkole cały czas mnie roznosiło. Jestem cała w skowronkach. Do tej pory nie mogę znaleźć spokojnego miejsca, gdzie usiedziałabym spokojnie kilka minut. Nawet teraz kręcę się na fotelu, bo mi niewygodnie. Która godzina? Jeszcze 15:35. Boże, ile to czasu do dziewiętnastej! Boję się. Nie wiem co to będzie... Rozi pierdzielnij mnie w ten mój głupi łeb. Teraz szybko zadanie, ściągi i uciekam do "Krzyżaków", bo w końcu kiedyś to muszę przeczytać. Na angielskim porażka, na religii to samo, a do tego jeszcze kartkówka z geografii, z której lepiej nie było. :D Trzeba się wziąć w garść, bo w końcu obiecałam sobie, że się poprawię z nauką. Jutro sprawdzian z niemieckiego, dzięki Bogu mniej więcej wiem co będzie :) Historia, miałam się nauczyć lekcji -,-, WOS... Boże Święty i jeszcze angielski i kolejna kartkówka. Ale w tej szkole męczą. Druga gimnazjum to koszmar. Tak, jestem rok młodsza od Rozi, NIESTETY. Za bardzo spieszyło jej się wychodzić na świat... Trzymajcie kciuki o godzinie 19.
Chyba zwariowałam. Jak mogłam pocałować się z kolegą z klasy? Ostatnio coś złego się ze mną dzieje. Mam dość melanży. Najwyższy czas. Ja po prostu zwariowałam... Dziś śpiewałam psalm w kościele na porannej mszy. Mój głos jest bliski śmierci. Mam wielkie trudności po przeziębieniu. Po obiedzie ćwiczyłam piosenki na gitarze. Miałam czytać "Krzyżaków", ale mi się nie chciało bo to nudne. Później z Rozi na spacerze było fajnie, zmarzłam. Dziś nie mam weny na pisanie notki, źle się czuję. Jutro kartkówka z angielskiego i geografii. Zapowiadają się piękne jedyneczki :) Pozrawiam, Ada.
Czy u Was też jest tak zimno? Nie lubię. Jeszcze miesiąc temu było tak ciepło. Leniwa sobota dobra, ciekawy wieczór też może być. Jak co tydzień poranne sprzątanie, potem chciałam spędzić resztę dnia w łóżku, z dobrą książką, albo filmem. Lubię takie dni, kiedy wiem, że nie muszę się spieszyć, tylko chodzę wolno po domu, w całodziennej piżamie i snuję się jak cień szukając zajęcia. Ale dobrze jest wybrać się gdzieś z przyjaciółmi, z chłopakiem. Jakiś mały melanż, jakaś mała randka. Co do mojego chłopaka to jest nam trudno, bo mieszkamy w innych miastach, i nasze lekcje są tak inne, że nie ma szans, żeby spotykać się w tygodniu, a w soboty mamy domowe obowiązki, a w niedziele niestety nie kursuje żaden autobus. Tak więc od początku naszego związku jesteśmy skazani na widzenie się raz w tygodniu. Cholernie tęsknie, ale nie mogę nic na to poradzić. Bardzo dobrze, że chociaż mam przy sobie Adę i resztę przyjaciół. To przecież przez nich spotkałam swoją miłość, chodź nawet dla mnie to brzmi tak śmiesznie. Resztę wieczora spędzę z fejsem, piosenkami i pieskiem :). A Wy jak spędzacie październikowy, zimny dzień?
Jestem Ada, mam 14 lat. Kocham pisać. Może nie jestem w tym najlepsza, ale robię co w mojej mocy :) Po prostu to kocham. Mam za sobą kilka opowiadań autorskich, ale to już stare dzieje i nie chciałabym do tego powracać. Od dziś będę starać się nie patrzeć w przeszłość i zastanawiać się "a gdyby...". Poza pisaniem kocham też muzykę. Gram na gitarze od ponad trzech lat. Jestem samoukiem, więc nie zaliczam się do tych najlepszych. Ale to co potrafię mi wystarcza, a życie jeszcze przede mną. Może jeszcze kiedyś będę na serio dobra? :D Lubię też śpiewać, ale nie moja wina, że mi to nie wychodzi. Moja "kariera" skończy się chyba na śpiewaniu psalmów w kościele :). Mój tata, gdy miał 13 lat, zagrał pierwszy raz na weselu. Zmieniał często instrumenty. Najpierw była trąbka, później gitara basowa. Następnie sięgnął po saksofon. Może dlatego tak lubię muzykę, bo przy niej dorastałam? To tata nauczył mnie podstawowych chwytów, podpowiadał jakiej piosenki warto się nauczyć. Był jednak dość surowym nauczycielem. Tak jak wcześniej wspomniałam- uczę się teraz sama. Wydaje mi się, że jestem na tyle "duża" żeby samemu szukać piosenek na Internecie i się ich uczyć. Moja mama jest panią domu. Lubię domowe obiady i domowe ciasta. To ona wyjawia mi kuchenne sekrety. Często prawi mi morały, że to źle, to źle. Ale wiem, że robi to dla mojego dobra, bo w przyszłości, dalekiej przyszłości, to ja będę pewnie panią domu. ( O ile ktoś mnie będzie chciał :P ) Mam dwóch braci, Piotrka i Maćka. Z Piotrkiem dogaduje się lepiej, a z Maćkiem... bywało gorzej. Taka nasza natura. Obaj bracia są już dorośli. Mam też siostrę, ma na imię Ola i chodzi do zerówki. Jest rozpieszczonym oczkiem w głowie rodziców. A ja? Ja muszę pomagać rodzicom. Nie jestem najmłodsza, więc mam różne obowiązki. No ale taki mus :D To ja sama pisałam list do św. Mikołaja, że nie chcę zabawek tylko siostrę. Jak wyglądam? Jestem dość wysoka, a Rozi kazała mi wbić sobie do głowy, że jestem chuda. No to może jestem chuda. :D Niebieskie oczy, blond włosy, bla, bla, bla. Pytanie, które najczęściej sobie zadaje- "dlaczego jestem taka brzydka"? Może kiedyś ktoś będzie potrafił mi odpowiedzieć? Na tym blogu będę opisywała swoje życie. Będzie to dla mnie jak pamiętnik, którego bardzo potrzebuję. Chciałam mieć bloga z Rozi, bo to moja najlepsza przyjaciółka. Nikomu innemu nie ufam bardziej niż jej. Na dziś koniec, już wystarczająco się rozpisałam. Pozdrawiam, Ada.
Witam wszystkim. Mam na imię Rozalia, ale wszyscy na mnie mówią Rozi. Mam piętnaście lat i chodzę do publicznego gimnazjum w swoim mieście.
- Dlaczego założyłam tego bloga z Adą? - uwielbiam pisać. To moje ciche marzenie, żeby kiedyś coś zrobić w tym kierunku. Jak na razie mam kilka opowiadań, ale to nic poważnego. Lubię pisać, zwierzać się internetowemu pamiętnikowi co się u mnie dzieje, czasami wykrzyczeć to co czuje, co chce. - Co oczekuję po tym pamiętniku? - Może nowych znajomości? Chcę, tylko prowadzić bloga, a jeżeli ktoś to będzie chciał czytać to będzie mi bardzo miło. - Co tutaj znajdziecie? - Opisane moje życie, piosenki, które aktualnie górują na liście mojej playlisty, polecane książki, filmy. - Coś więcej o mnie? - Tak jak mówiłam, chodzę do ostatniej klasy gimnazjum. Jestem niską, drobną brunetką o czarnych oczach. Mam wielu przyjaciół na których mogę polegać, ale tą najlepszą i jedyną jest Ada. Znamy się od zawsze, więc dlatego cenie sobie naszą przyjaźń. Mam też chłopaka z którym jestem ponad pół roku. Nie będę przymulać za pierwszym razem. Egzaminy na karku, a tutaj obok mnie leży książka do matematyki, z której jutro mam klasówkę.