wtorek, 20 sierpnia 2013

42. Beksa

Kolejny dzień, kolejna taka noc, kiedy pokochać go (mnie) nie miał kto. A ileż można modlić się o... (Szczęście)?

Codzienność, monotonia. Płakać mi się chce, że nie ma przy mnie tych osób, na których mi zależy. Dlatego więc płaczę. Płaczę rano, płaczę w południe, wieczorem i w nocy. Nie mogę spać, czytam książki jak dawniej. Ciągle płaczę. Beksa.

Byłam wczoraj z kolegami jak oni to ujęli "trinken %". D. pojechał do domu, zostałam z P. Co robiłam? PŁAKAŁAM. No bo cóż innego. Ale przynajmniej mnie przytulił, w końcu... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda?
Ciekawa jestem, co dobrego wyjdzie z tego, że straciłam mi najbliższą przyjaciółkę, która była dla mnie jak siostra, a teraz po prostu ma mnie w dupie. Nie wiem, ciągle się zastanawiam. Ale chyba nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wyląduję w wariatkowie i tyle będzie.
Mój brat wraca w następnym tygodniu, trzeba będzie się emigrować z jego pokoju...
W końcu będę miała z kim pogadać.

Dziękuję za słowa wsparcia...

Ada.

wtorek, 13 sierpnia 2013

41. Nie wytrzymam...

Muszę tu pisać. Miałam odejść i nie wrócić, takie ambitne plany, ach. Jednak nie mam komu się wyżalić. Jestem beznadziejnym człowiekiem nie mającym żadnych wartości. Myślałam, że nic takiego się nie stało. 2 tygodnie związku i dowiadujesz się, że nie byłaś nigdy przez tą osobę kochana. No cóż, zabolało. Ale dlaczego to boli tak bardzo do tej pory? Mija tydzień od zerwania... Głupie wtorki. 

Nie mam komu wypłakać się na ramieniu, zgrywam silną. Nie mogę ciągle płakać, no sorry! Ale wokół mnie są inne osoby, którym się nie udało w związku. One też potrzebują pocieszenia. Dlatego ja pocieszam. Przynajmniej mam co robić. A płaczę w nocy, w samotności.

Czuję się jak piąte koło u wozu. Wczoraj uderzyłam się niechcący o biurko. Pierdolnęło nieźle, ale to dziwne. Nic mnie nie bolało. Boże, żeby mi tylko nie przyszło do głowy, żeby zadawać sobie ból cielesny, którego i tak nie czuję. Nie tak chce odreagować, nie tak chcę się odkochać. 

Najebać się? Nie no ileż można. Przecież mój żołądek już płacze na samą myśl o %. 

Przeczekać? Ale ja kocham...

Ada.

PS. Ciekawa jestem... A nie, już nic.

niedziela, 4 sierpnia 2013

40. Wszystko do dupy...

Mam chłopaka, który mnie nie kocha, nie troszczy się o mnie i nie gadamy od kilku dni. Myślałam, że będę szczęśliwa, ale dupa. Wszystko do dupy. Dziś na imprezie dostałam takiego szału, płakałam chyba z pół godziny a nowo poznani koledzy mnie bardzo pocieszali. Pytali, co się stało, dlaczego płaczę. Ja odpowiadałam, że nie będę się zwierzać nowo poznanym. Jednak oni upierali się, że poznali mnie, polubili i nie są chujami, żeby mnie tak zostawić i się martwią. Przytulali, pocieszali. W końcu powiedziałam im, że ktoś inny powinien mnie do domu odprowadzać, jednak ta osoba się mną nie interesuje. Zrozumieli wszystko i przestali zadawać pytania. Przystali tylko na pocieszaniu i przytulaniu. Powtarzali cały czas, żebym nie płakała. Boże, dlaczego "mój chłopak" taki nie jest?! Coś czuję, że po niecałych dwóch tygodniach związku się rozstaniemy. Znowu będzie gadanie, że ta głupia Ada zmienia chłopaków i w ogóle. Nie obchodzi mnie to. Nie jestem egoistką, tak mi się wydaje. Jednak co do mojego szczęścia muszę postawić na swoim.

Jakoby było mało, moja "najlepsza przyjaciółka" ma mnie w dupie. Zostałam wymieniona na inną przyjaciółeczkę. Rok temu nie mogłyśmy wytrzymać dnia bez siebie, pamiętasz? A teraz, gdy mówię Ci, chodź na miasto, na orlik, gdziekolwiek... to Ty wymigujesz się, że nie możesz, bo remont itp. A potem widzę jak chodzisz z A. po mieście i nawet nie podejdziesz do mnie tylko głupio pomachasz ręką. Chcesz ode mnie coś tylko wtedy, gdy A. nie wie jak Cię pocieszyć. Jestem Ada. Przyjaciółka nie tylko do pocieszania.
Mam wszystko w dupie. Żegnam.
Nie wiem czy tu wrócę. Nie mam w ogóle ochoty. Nie mam ochoty żyć.
Wtedy, gdy kogoś potrzebuję, nie mam nikogo.
(kolejna paczka chusteczek)

Ada