niedziela, 27 kwietnia 2014

44. :(

Rozi, wiedz, że ja nadal czekam. Mimo wszystko czekam i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś będziemy chociaż koleżankami. Małe spotkanie na kawę, spacer, cokolwiek. Nie wiem jak Ty, ale ja nie potrafię wymazać tej przyjaźni, nigdy nie będę. Tak jak dla Ciebie zawsze On będzie kimś ważnym, tak Ty dla mnie.
Wiem, że zrobiłam dużo złego, zaniedbałam Cię. Nigdy sobie tego nie wybaczę...
Wiem też, że Twoje życie jest dobre beze mnie, to nie ma różnicy czy w nim uczestniczę, czy nie. Po prostu chcę, żebyś wiedziała, że jeżeli będziesz chciała się do mnie odezwać- ja zawsze będę.
A te łzy, moje łzy... Były prawdziwe... i są.

Życzę Ci jak najlepiej i naprawdę jesteś wspaniałą dziewczyną, jestem pewna, że będziesz szczęśliwa...

To co nas teraz łączy, to ten blog... Przykre, ale prawdziwe.
Miałam postanowienie, że nie będę Cię dręczyć kolejnymi wiadomościami, prośbami itp. Ale nie wytrzymałam. To co napisałaś było takie ujmujące... Jesteś taka jak dawniej, wrażliwa...

Pozdrawiam Cię, Rozi. :(

sobota, 19 kwietnia 2014

27. moje nowe zycie

Ile to już miesięcy minęło odkad tu napisalam ostatnio? Prawie rok. Po co tu wracam? Tylko i jedynie dla wpomnien. Jeden niecaly rok, ktory zmienil doslownie wszystko. Cale moje male życie przeciętnej nastolatki.
Czytajac co kilka miesiecy moje posty pluje sobie w brode, jak moje zycie wygladalo. Myslalam, mam wszystko, wszystkich. Nic nie jest w stanie mnie pokonać. To było kłamstwo.
Zaczęło sie to wszystko w maju. Mój chłopak zaczynał miec wątpliwości, ja tez. Sami nie wiedzieliśmy kim jesteśmy dla siebie. W pewnym momencie nie rozmawialiśmy jak para, tylko jak wrogowie. Tyle co sobie wykrzyczelismy. Po pol miesiaca prób utrzymania półtora rocznego związku wszystko się skończyło. Nie dostrzegam różnicy, przeciez już wcześniej było tak źle. Niestety po kilku tygodniach tęsknota wróciła. I to właśnie spowodowało tysiące innych rzeczy.
Mój były nie chciał mnie znać. Ja cierpiała. Nikt mnie nie rozumiał, a nawet nie starał się zrozumieć. A ja jak najprostsze najmniejsze i najbardziej bezbronne dziecko poddałam się i zalamalam.
Szukałam zmian. Zeby poczuc sie lepiej. Zmienic wszystko. Ale zarazem chcialam pozostac taka sama dziewczyna, ta 14latka ktora poznala wspanialego faceta na lodowisku i 10 dni pozniej uszczesliwil ja chcac zeby zostala jego dziewczyna. 
Niestety nic takiego nie stawało sie. Gubilam sie przez kolejne tygodnie wakacji. Płakałam, podnosiłam się. Znów upadalam, płakałam. 
Sama nie wiem jak to sie stało. Wszystko sie Zmieniło.
Jednym z najbardziej przełomowych momentów było bliższe poznanie z moimi, a raczej naszymi, Ady i moimi znajomymi. Byłam na spacerze z moja przyjaciółka Asia i przypadkowo Zauważyłam ich. Spędziliśmy ze soba bardzo mile popoludnie. Artur, ja i Asia, Rafał. Zaczęliśmy spotykac sie częściej. Zapominalam o Nim , koncentrowalam sie na nowej znajomości,  a dokladnie znajomosci z Arturem. Minely kolejne dni. Bylam silniejsza, szczerze sie usmiechalam. Nadszedl czas wyjscia z domu. Jak za dotknieciem czarodziejskiej różdzki wróciło to gorzkie i bolesne uczucie w sercu. Od razu moi towarzysze zauwazyli ze cos sie dzieje. Asia dobrze wiedziała, oni nie. Nie bylam w stanie o tym rozmawiac. Tak jak interesowac sie Arturem. To bylo za wczesnie. Tak bardzo sie różnił od Niego. Mojego ideału. Wtedy tak myślałam...
Udawałam, nauczyłam sie żyć z bólem. Wracałam do żywych. Tylko na pozor. 
Zaczal sie nowy rok. Cholernie sie tego balam. Nowa szkola. Moje wymarzone liceum. Pamiętam jak dzis rozpoczecie roku. Tyle stresu. I tak Jak się obawiałam. Mały drobny człowieczek nie mógł odnaleźć się w klasie. Ile ja sobie krwi napsulam. Robiłam różne dziwne rzeczy. A sprawa, Jego sprawa jakos przygasla, musialam martwic sie o to co sie teraz dzieje . Koniec końców zostałam w tej szkole, klasie. Poznałam wpaniala przyjaciółkę, ktorej opowiedzialam cala moja historię. To ona w wiekszosci mi pomogla.
Pewnego dnia bedac na urodzinach nowo poznanej przyjaciółki,  Emilii spotkalam Go. Wchodzilismy ze znajomymi do pubu. Przy wejsciu kilka metrow dalej zauwazylam go. To nie bylo pierwsze spotkanie po rostaniu. Kilka razy byl w moim miescie. Raz pojechaliamy do kina z przyjaciolmi. Niestety przez caly ten czas bilam sie z myślami. To było straszne. Czuć jego obecność obok. Dotykać się ramionami siedząc obok. Czuć ten słodki oddech. Patrzec na usta które wprowadziły tak zimne i puste zadania do mnie. Te usta które całowały cię kilka tygodni wcześniej. Szeptały kocham cię, Nie opuszczę cię. 
Po tylu miesiącach, po poznania tylu ludzi w szkole, kompletnie nie zwiazanych z Nim. Po tysiacach godzin wpajanja sobie, ze to juz koniec widzę go. Emilka zauważyła go, i nie oszczedzala wszelkich obelg pod jego adresem. Usmiechnelam sie. Ja tez dorzucilam swoje. On mnie nie zauważył, moze to i dobrze. Niestety po wyjściu z baru poszliśmy inaczej świętować urodziny, po kilku godzinach i kilku % zaczelam plakac. Wszystko wrocilo. Ale mialam przy sobie wspaniala przyjaciolke ktora mi pomogla. Dalam rade. Zapominalam. Leczylam serce. Dawalam rade! 
Mozna to bylo nazwac powrotem do Żywych. Bylo cudownie. Klasa okazala sie kochana, kazdego kocham na swoj s.posób. Nauczyciele okazali sie bardzo życzliwi. Wszyatko miało byc dobrze. Mialo. 
Do czasu kiedy ponownie sie zakochalam...
Nie chce nic więcej zdradzac.

Dlaczego ani razu nie wspomialam o Adzie?
On zburzył moje zycie. Moj swiat. Wtedy On nim byl. Kiedy sie rozstaliśmy wszystko sie rozpadło. Musialam sama tydzien po tygodniu, Rzecz po rzeczy, układać. To byłam w wstanie sama zrobić nie uwzględniało jej...

piątek, 13 września 2013

43. Depresja

Przytyłam pięć kilo, pogorszył mi się wzrok i znowu bolą mnie kości i stawy. Ciągle bym tylko spała, albo jadła. Jestem słaba psychicznie. Nie potrafię poradzić sobie dosłownie z niczym... Uśmiecham się na siłę. Szczerze śmiać potrafię się tylko przy P. Chociaż ostatnio i tak się coś zmieniło. Napiłabym się wódki...
Od dziś będę tu relacjonować moje postępy przy odchudzaniu się. Tak raz w miesiącu.

A żyletki z Wilkinsona są naprawdę ostre.

Ada.

wtorek, 20 sierpnia 2013

42. Beksa

Kolejny dzień, kolejna taka noc, kiedy pokochać go (mnie) nie miał kto. A ileż można modlić się o... (Szczęście)?

Codzienność, monotonia. Płakać mi się chce, że nie ma przy mnie tych osób, na których mi zależy. Dlatego więc płaczę. Płaczę rano, płaczę w południe, wieczorem i w nocy. Nie mogę spać, czytam książki jak dawniej. Ciągle płaczę. Beksa.

Byłam wczoraj z kolegami jak oni to ujęli "trinken %". D. pojechał do domu, zostałam z P. Co robiłam? PŁAKAŁAM. No bo cóż innego. Ale przynajmniej mnie przytulił, w końcu... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda?
Ciekawa jestem, co dobrego wyjdzie z tego, że straciłam mi najbliższą przyjaciółkę, która była dla mnie jak siostra, a teraz po prostu ma mnie w dupie. Nie wiem, ciągle się zastanawiam. Ale chyba nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wyląduję w wariatkowie i tyle będzie.
Mój brat wraca w następnym tygodniu, trzeba będzie się emigrować z jego pokoju...
W końcu będę miała z kim pogadać.

Dziękuję za słowa wsparcia...

Ada.

wtorek, 13 sierpnia 2013

41. Nie wytrzymam...

Muszę tu pisać. Miałam odejść i nie wrócić, takie ambitne plany, ach. Jednak nie mam komu się wyżalić. Jestem beznadziejnym człowiekiem nie mającym żadnych wartości. Myślałam, że nic takiego się nie stało. 2 tygodnie związku i dowiadujesz się, że nie byłaś nigdy przez tą osobę kochana. No cóż, zabolało. Ale dlaczego to boli tak bardzo do tej pory? Mija tydzień od zerwania... Głupie wtorki. 

Nie mam komu wypłakać się na ramieniu, zgrywam silną. Nie mogę ciągle płakać, no sorry! Ale wokół mnie są inne osoby, którym się nie udało w związku. One też potrzebują pocieszenia. Dlatego ja pocieszam. Przynajmniej mam co robić. A płaczę w nocy, w samotności.

Czuję się jak piąte koło u wozu. Wczoraj uderzyłam się niechcący o biurko. Pierdolnęło nieźle, ale to dziwne. Nic mnie nie bolało. Boże, żeby mi tylko nie przyszło do głowy, żeby zadawać sobie ból cielesny, którego i tak nie czuję. Nie tak chce odreagować, nie tak chcę się odkochać. 

Najebać się? Nie no ileż można. Przecież mój żołądek już płacze na samą myśl o %. 

Przeczekać? Ale ja kocham...

Ada.

PS. Ciekawa jestem... A nie, już nic.

niedziela, 4 sierpnia 2013

40. Wszystko do dupy...

Mam chłopaka, który mnie nie kocha, nie troszczy się o mnie i nie gadamy od kilku dni. Myślałam, że będę szczęśliwa, ale dupa. Wszystko do dupy. Dziś na imprezie dostałam takiego szału, płakałam chyba z pół godziny a nowo poznani koledzy mnie bardzo pocieszali. Pytali, co się stało, dlaczego płaczę. Ja odpowiadałam, że nie będę się zwierzać nowo poznanym. Jednak oni upierali się, że poznali mnie, polubili i nie są chujami, żeby mnie tak zostawić i się martwią. Przytulali, pocieszali. W końcu powiedziałam im, że ktoś inny powinien mnie do domu odprowadzać, jednak ta osoba się mną nie interesuje. Zrozumieli wszystko i przestali zadawać pytania. Przystali tylko na pocieszaniu i przytulaniu. Powtarzali cały czas, żebym nie płakała. Boże, dlaczego "mój chłopak" taki nie jest?! Coś czuję, że po niecałych dwóch tygodniach związku się rozstaniemy. Znowu będzie gadanie, że ta głupia Ada zmienia chłopaków i w ogóle. Nie obchodzi mnie to. Nie jestem egoistką, tak mi się wydaje. Jednak co do mojego szczęścia muszę postawić na swoim.

Jakoby było mało, moja "najlepsza przyjaciółka" ma mnie w dupie. Zostałam wymieniona na inną przyjaciółeczkę. Rok temu nie mogłyśmy wytrzymać dnia bez siebie, pamiętasz? A teraz, gdy mówię Ci, chodź na miasto, na orlik, gdziekolwiek... to Ty wymigujesz się, że nie możesz, bo remont itp. A potem widzę jak chodzisz z A. po mieście i nawet nie podejdziesz do mnie tylko głupio pomachasz ręką. Chcesz ode mnie coś tylko wtedy, gdy A. nie wie jak Cię pocieszyć. Jestem Ada. Przyjaciółka nie tylko do pocieszania.
Mam wszystko w dupie. Żegnam.
Nie wiem czy tu wrócę. Nie mam w ogóle ochoty. Nie mam ochoty żyć.
Wtedy, gdy kogoś potrzebuję, nie mam nikogo.
(kolejna paczka chusteczek)

Ada

piątek, 19 lipca 2013

39. Jestem naiwna

Jestem naiwna. Angażuję się w coś, co w ogóle nie ma przyszłości. Kłamstwo na kłamstwie. Nadzieja na nadziei. Czemu ja muszę zawsze mieć jakieś ALE? Czemu nie może być po prostu normalnie?
Co ze mną jest nie tak? Kurde, mam już tego dość. Przecież było dobrze, w każdym razie tak mi się wydawało. Myślałam, że wszystko co ZŁE już za mną. Jednak nie, znowu zaczęło się wszystko psuć.
Jestem gotowa komuś przypierdolić w twarz. Nie wiem komu, ale chcę.

Jeszcze krążą różne ploty w mojej okolicy na mój temat i moich nowych znajomych. Każdy wnioskuje po swojemu nasze zachowanie, dokłada swoje jedno zdanie i wychodzi z tego niezła bajeczka. Ciekawa jestem kto tak robi, a jeśli to ta osoba, na której mi zależy, którą lubię? Boję się, że znowu się zawiodę. Jestem naiwna, więc to bardzo możliwe.


The Offspring- Have you ever

Ada.