Przytyłam pięć kilo, pogorszył mi się wzrok i znowu bolą mnie kości i stawy. Ciągle bym tylko spała, albo jadła. Jestem słaba psychicznie. Nie potrafię poradzić sobie dosłownie z niczym... Uśmiecham się na siłę. Szczerze śmiać potrafię się tylko przy P. Chociaż ostatnio i tak się coś zmieniło. Napiłabym się wódki...
Od dziś będę tu relacjonować moje postępy przy odchudzaniu się. Tak raz w miesiącu.
A żyletki z Wilkinsona są naprawdę ostre.
Ada.
piątek, 13 września 2013
wtorek, 20 sierpnia 2013
42. Beksa
Kolejny dzień, kolejna taka noc, kiedy pokochać go (mnie) nie miał kto. A ileż można modlić się o... (Szczęście)?
Codzienność, monotonia. Płakać mi się chce, że nie ma przy mnie tych osób, na których mi zależy. Dlatego więc płaczę. Płaczę rano, płaczę w południe, wieczorem i w nocy. Nie mogę spać, czytam książki jak dawniej. Ciągle płaczę. Beksa.
Byłam wczoraj z kolegami jak oni to ujęli "trinken %". D. pojechał do domu, zostałam z P. Co robiłam? PŁAKAŁAM. No bo cóż innego. Ale przynajmniej mnie przytulił, w końcu... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda?
Ciekawa jestem, co dobrego wyjdzie z tego, że straciłam mi najbliższą przyjaciółkę, która była dla mnie jak siostra, a teraz po prostu ma mnie w dupie. Nie wiem, ciągle się zastanawiam. Ale chyba nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wyląduję w wariatkowie i tyle będzie.
Mój brat wraca w następnym tygodniu, trzeba będzie się emigrować z jego pokoju...
W końcu będę miała z kim pogadać.
Dziękuję za słowa wsparcia...
Ada.
Codzienność, monotonia. Płakać mi się chce, że nie ma przy mnie tych osób, na których mi zależy. Dlatego więc płaczę. Płaczę rano, płaczę w południe, wieczorem i w nocy. Nie mogę spać, czytam książki jak dawniej. Ciągle płaczę. Beksa.
Byłam wczoraj z kolegami jak oni to ujęli "trinken %". D. pojechał do domu, zostałam z P. Co robiłam? PŁAKAŁAM. No bo cóż innego. Ale przynajmniej mnie przytulił, w końcu... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda?
Ciekawa jestem, co dobrego wyjdzie z tego, że straciłam mi najbliższą przyjaciółkę, która była dla mnie jak siostra, a teraz po prostu ma mnie w dupie. Nie wiem, ciągle się zastanawiam. Ale chyba nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wyląduję w wariatkowie i tyle będzie.
Mój brat wraca w następnym tygodniu, trzeba będzie się emigrować z jego pokoju...
W końcu będę miała z kim pogadać.
Dziękuję za słowa wsparcia...
Ada.
wtorek, 13 sierpnia 2013
41. Nie wytrzymam...
Muszę tu pisać. Miałam odejść i nie wrócić, takie ambitne plany, ach. Jednak nie mam komu się wyżalić. Jestem beznadziejnym człowiekiem nie mającym żadnych wartości. Myślałam, że nic takiego się nie stało. 2 tygodnie związku i dowiadujesz się, że nie byłaś nigdy przez tą osobę kochana. No cóż, zabolało. Ale dlaczego to boli tak bardzo do tej pory? Mija tydzień od zerwania... Głupie wtorki.
Nie mam komu wypłakać się na ramieniu, zgrywam silną. Nie mogę ciągle płakać, no sorry! Ale wokół mnie są inne osoby, którym się nie udało w związku. One też potrzebują pocieszenia. Dlatego ja pocieszam. Przynajmniej mam co robić. A płaczę w nocy, w samotności.
Czuję się jak piąte koło u wozu. Wczoraj uderzyłam się niechcący o biurko. Pierdolnęło nieźle, ale to dziwne. Nic mnie nie bolało. Boże, żeby mi tylko nie przyszło do głowy, żeby zadawać sobie ból cielesny, którego i tak nie czuję. Nie tak chce odreagować, nie tak chcę się odkochać.
Najebać się? Nie no ileż można. Przecież mój żołądek już płacze na samą myśl o %.
Przeczekać? Ale ja kocham...
Ada.
PS. Ciekawa jestem... A nie, już nic.
niedziela, 4 sierpnia 2013
40. Wszystko do dupy...
Mam chłopaka, który mnie nie kocha, nie troszczy się o mnie i nie gadamy od kilku dni. Myślałam, że będę szczęśliwa, ale dupa. Wszystko do dupy. Dziś na imprezie dostałam takiego szału, płakałam chyba z pół godziny a nowo poznani koledzy mnie bardzo pocieszali. Pytali, co się stało, dlaczego płaczę. Ja odpowiadałam, że nie będę się zwierzać nowo poznanym. Jednak oni upierali się, że poznali mnie, polubili i nie są chujami, żeby mnie tak zostawić i się martwią. Przytulali, pocieszali. W końcu powiedziałam im, że ktoś inny powinien mnie do domu odprowadzać, jednak ta osoba się mną nie interesuje. Zrozumieli wszystko i przestali zadawać pytania. Przystali tylko na pocieszaniu i przytulaniu. Powtarzali cały czas, żebym nie płakała. Boże, dlaczego "mój chłopak" taki nie jest?! Coś czuję, że po niecałych dwóch tygodniach związku się rozstaniemy. Znowu będzie gadanie, że ta głupia Ada zmienia chłopaków i w ogóle. Nie obchodzi mnie to. Nie jestem egoistką, tak mi się wydaje. Jednak co do mojego szczęścia muszę postawić na swoim.
Jakoby było mało, moja "najlepsza przyjaciółka" ma mnie w dupie. Zostałam wymieniona na inną przyjaciółeczkę. Rok temu nie mogłyśmy wytrzymać dnia bez siebie, pamiętasz? A teraz, gdy mówię Ci, chodź na miasto, na orlik, gdziekolwiek... to Ty wymigujesz się, że nie możesz, bo remont itp. A potem widzę jak chodzisz z A. po mieście i nawet nie podejdziesz do mnie tylko głupio pomachasz ręką. Chcesz ode mnie coś tylko wtedy, gdy A. nie wie jak Cię pocieszyć. Jestem Ada. Przyjaciółka nie tylko do pocieszania.
Mam wszystko w dupie. Żegnam.
Nie wiem czy tu wrócę. Nie mam w ogóle ochoty. Nie mam ochoty żyć.
Wtedy, gdy kogoś potrzebuję, nie mam nikogo.
(kolejna paczka chusteczek)
Ada
Jakoby było mało, moja "najlepsza przyjaciółka" ma mnie w dupie. Zostałam wymieniona na inną przyjaciółeczkę. Rok temu nie mogłyśmy wytrzymać dnia bez siebie, pamiętasz? A teraz, gdy mówię Ci, chodź na miasto, na orlik, gdziekolwiek... to Ty wymigujesz się, że nie możesz, bo remont itp. A potem widzę jak chodzisz z A. po mieście i nawet nie podejdziesz do mnie tylko głupio pomachasz ręką. Chcesz ode mnie coś tylko wtedy, gdy A. nie wie jak Cię pocieszyć. Jestem Ada. Przyjaciółka nie tylko do pocieszania.
Mam wszystko w dupie. Żegnam.
Nie wiem czy tu wrócę. Nie mam w ogóle ochoty. Nie mam ochoty żyć.
Wtedy, gdy kogoś potrzebuję, nie mam nikogo.
(kolejna paczka chusteczek)
Ada
piątek, 19 lipca 2013
39. Jestem naiwna
Jestem naiwna. Angażuję się w coś, co w ogóle nie ma przyszłości. Kłamstwo na kłamstwie. Nadzieja na nadziei. Czemu ja muszę zawsze mieć jakieś ALE? Czemu nie może być po prostu normalnie?
Co ze mną jest nie tak? Kurde, mam już tego dość. Przecież było dobrze, w każdym razie tak mi się wydawało. Myślałam, że wszystko co ZŁE już za mną. Jednak nie, znowu zaczęło się wszystko psuć.
Jestem gotowa komuś przypierdolić w twarz. Nie wiem komu, ale chcę.
Jeszcze krążą różne ploty w mojej okolicy na mój temat i moich nowych znajomych. Każdy wnioskuje po swojemu nasze zachowanie, dokłada swoje jedno zdanie i wychodzi z tego niezła bajeczka. Ciekawa jestem kto tak robi, a jeśli to ta osoba, na której mi zależy, którą lubię? Boję się, że znowu się zawiodę. Jestem naiwna, więc to bardzo możliwe.
Co ze mną jest nie tak? Kurde, mam już tego dość. Przecież było dobrze, w każdym razie tak mi się wydawało. Myślałam, że wszystko co ZŁE już za mną. Jednak nie, znowu zaczęło się wszystko psuć.
Jestem gotowa komuś przypierdolić w twarz. Nie wiem komu, ale chcę.
Jeszcze krążą różne ploty w mojej okolicy na mój temat i moich nowych znajomych. Każdy wnioskuje po swojemu nasze zachowanie, dokłada swoje jedno zdanie i wychodzi z tego niezła bajeczka. Ciekawa jestem kto tak robi, a jeśli to ta osoba, na której mi zależy, którą lubię? Boję się, że znowu się zawiodę. Jestem naiwna, więc to bardzo możliwe.
The Offspring- Have you ever
Ada.
piątek, 5 lipca 2013
38. Sarkazm
Siemanko.
•
Świat jest piękny. Wszędzie kolorowo. Zero problemów. Nasze życie jest beztroskie. Niczego nam nie brakuje, mamy szczęście dosłownie we wszystkim. Miłość, pieniądze, zdrowie. Przecież nie możemy narzekać! Wcale nie chorujemy, nigdy nas nic nie bolało.
•
W szkole też nie ma problemów. W ogóle się z nikim nie kłócimy, mamy samych przyjaciół, od których nie możemy się odgonić i nie mamy ani chwili spokoju na przerwie. Między lekcjami zamiast odpocząć, to jeszcze bardziej się męczymy bo wszyscy chcą z nami rozmawiać. W końcu mamy tylu przyjaciół. Nikt na nas krzywo nie patrzy, nie obgaduje. My też przecież wszystkich lubimy!
•
W domu tak samo atmosfera zawsze jest przyjemna. Idealnie dogaduję się z rodzicami i rodzeństwem. Mama z babcią ciągle mnie chwalą, że jestem taka pracowita. Aż mi się miło na sercu robi. Widzę, że jestem kochana. Rodzina ciągle mnie wspiera i zawsze jest przy mnie.
•
W miłości również nie mamy problemów. Przecież wiemy, na kim nam zależy, wszystko się układa idealnie. Wcale nie mamy nadziei na udany związek, przecież TEN KOLEŚ TO TYLKO PRZYJACIEL. Jest dobrze tak jak jest i nie myślę "co by było, gdyby...".
•
No, a żeby nie było tak pięknie to zjedź do góry i przeczytaj tą notkę jeszcze raz, tylko przekształć wszystko na odwrót. Jeden wielki sarkazm. Życie to sarkazm. Klasowe koleżanki to sarkazm. Kurde...
Wasza szczęśliwa Ada.
Wasza szczęśliwa Ada.
wtorek, 25 czerwca 2013
37. Ostatnie dni
Coraz częściej myślę o tym, co będzie po wakacjach. Wiem, powinnam cieszyć się zbliżającym się wolnym. Dwa miesiące. Chcę, żeby były jeszcze lepsze niż te rok temu. Da się tak w ogóle? Ostatnie były idealne, ale te muszą być lepsze! Muszę się opalić, przefarbować włosy, zrobić coś szalonego. Wszystko jest dobrze, cieszę się, że koniec roku szkolnego.
Ale co będzie w 3 gimnazjum, gdy Rozi już opuści tą szkołę? Z kim ja będę chodzić na przerwach. Komu będę mogła się wyżalić, jak mi coś będzie? Komu jak nie Jej? Na lekcjach i tak ciągle jestem sama. Wynik nieparzystej liczby dziewczyn. Raz siedzę z jedną koleżanką, innym razem z drugą. Jednak najczęściej jestem sama. Jak palec. Nie chcę im się wtrącać w przyjaźń, bo widzę, że mają ze sobą dobry kontakt, a ja im tylko przeszkadzam. Ale ciężko tak samemu. Nie lubię się wtrącać. Zwłaszcza jak widzę, że jestem niechciana. Lubię moją klasę, ale... No nie wina koleżanek, że dobrały się "w pary", tylko ja taki odludek.
Boję się, że jak Rozi wyjdzie z gimnazjum, to już nie będę miała nikogo. Boję się! Boże, będę odliczać dni do liceum. Chcę iść tam gdzie Rozi. Koniec kropka!
Ostatnie dni jako uczennica drugiej gimnazjum. Potem trzecia klasa, testy, zajęcia pozalekcyjne. Ogarnę to? :o
Czuję, że będę tu pisać częściej. Mam taką potrzebę...
Ada.
Ale co będzie w 3 gimnazjum, gdy Rozi już opuści tą szkołę? Z kim ja będę chodzić na przerwach. Komu będę mogła się wyżalić, jak mi coś będzie? Komu jak nie Jej? Na lekcjach i tak ciągle jestem sama. Wynik nieparzystej liczby dziewczyn. Raz siedzę z jedną koleżanką, innym razem z drugą. Jednak najczęściej jestem sama. Jak palec. Nie chcę im się wtrącać w przyjaźń, bo widzę, że mają ze sobą dobry kontakt, a ja im tylko przeszkadzam. Ale ciężko tak samemu. Nie lubię się wtrącać. Zwłaszcza jak widzę, że jestem niechciana. Lubię moją klasę, ale... No nie wina koleżanek, że dobrały się "w pary", tylko ja taki odludek.
Boję się, że jak Rozi wyjdzie z gimnazjum, to już nie będę miała nikogo. Boję się! Boże, będę odliczać dni do liceum. Chcę iść tam gdzie Rozi. Koniec kropka!
Ostatnie dni jako uczennica drugiej gimnazjum. Potem trzecia klasa, testy, zajęcia pozalekcyjne. Ogarnę to? :o
Czuję, że będę tu pisać częściej. Mam taką potrzebę...
Ada.
środa, 12 czerwca 2013
26. Time is running out...
Wciąż nie jestem gotowa na pisanie o tym wszystkim tutaj. Myślę, że za parę tygodni, czy miesiąc będę mogła spokojnie usiąść i opowiedzieć Wam wszystko. Teraz nie chce rozdrapywać ran, które dalej bolą jak cholera. Ciężko, jak chyba w większości takich przypadków. Trzeba się uczyć innego życia, innego od tego, które miałam przez półtora roku. Chyba to jest najcięższe. Ale nadejdzie taki czas, kiedy wszystko powiem, teraz wolę nie... Wczoraj niespodziewanie zaczęłam rozmawiać z moją byłą przyjaciółką, która pomogła mi i nie myśląc za bardzo wyrzuciłam z siebie złość. Wysłuchała moje problemy i powiedziała parę słów, które wzniosły na duchu. Teraz czekam na mojego królewicza. Nie wiem, nikt nie wie, kto to. Może mój ukochany? Może ktoś z kim się zadaję, a może ktoś zupełnie obcy? Tego nic się nie dowie. Miłość sama przyjdzie. U mnie jest świeża, od półtora roku. Ale każdy ma swoją działkę szczęścia i nieszczęścia. Może nasze szczęście się wykorzystało, a teraz zostało nieszczęście? Nikt tego nie wie. Ale w sercu tli się nadzieja, że on jest tym, którego pokochałam na długi czas. A co równie ważne, że ja też jestem tą kochaną. Co będzie? Czas pokaże. A życie się toczy, bez niego, z nim... Życie nie patrzy na to, dni płyną, a życie coraz krótsze. Jestem już w takim wieku, że rozglądamy się za trochę poważniejszym związku, więc nie spieszę, nie chciałabym spieszyć się z niczym. Pożyjemy, zobaczymy...
Piosenki:
Jakoś piosenka daje mi pozytywną energię,
na nadchodzące czasy, ciężkie czasy.
Kolejna, dość specyficzna, którą słucham
i potrafię się uśmiechać, z grymasem ale
to robię.
Rozi.
środa, 5 czerwca 2013
36. One Way Or Another.
One Direction?
Moim zdaniem wykonanie Blondie jest dużo ciekawsze, oryginalne. Chłopaki z 1D zaśpiewali to nieco w innym stylu (swoim). Ich muzyka jest inna. Jednak to Blondie zapoczątkowała i o niej też powinno być głośno.
Pamiętacie jak pisałam o chłopaku, który nie potrafił powiedzieć, że to koniec, tylko po prostu przestał pisać? Otóż napisał wczoraj, pytał co u mnie. W głowie mam chaos... Tęsknię, bo w sumie z nim było mi najlepiej.
NIE!
Dlaczego ta piosenka się kojarzy właśnie z nimi? Okej, ładnie to zaśpiewali, śmieszne nosy na teledysku, kochaniutkie afrykańskie dzieci. Ale większość fanów One Direction nawet nie wie, że to cover. Moim zdaniem wykonanie Blondie jest dużo ciekawsze, oryginalne. Chłopaki z 1D zaśpiewali to nieco w innym stylu (swoim). Ich muzyka jest inna. Jednak to Blondie zapoczątkowała i o niej też powinno być głośno.
A Wy którą wersję wolicie?
*~*
A co do mnie, to jest lepiej. Pogodziłam się z kolejną nieudaną miłością. Jejku, mam 15 lat, jeszcze kogoś poznam... Ale lekko nie jest. Kompleksów przybyło, silna wola się ulotniła. Ciężko zabrać mi się za ćwiczenia, tym bardziej za bieganie. Jem dużo słodyczy i powtarzam "oby poszło w cycki". Ale nie idzie. Czuję jak dupa rośnie. -_-Pamiętacie jak pisałam o chłopaku, który nie potrafił powiedzieć, że to koniec, tylko po prostu przestał pisać? Otóż napisał wczoraj, pytał co u mnie. W głowie mam chaos... Tęsknię, bo w sumie z nim było mi najlepiej.
ALE NIE. ON TO PRZESZŁOŚĆ.
Tak poza tymi wszystkimi głupotami, nie wyrabiam z nauką. Najgorsze są przedmioty ścisłe, na które nie wystarczy się nauczyć. Trzeba je jeszcze zrozumieć. -_-
Napiszę wkrótce, Ada.
środa, 29 maja 2013
25. Bejbi blues i Anna German
Widzę, że ankieta coś drgnęła po wielu tygodniach i z racji tego, że ostatnie wydarzenia kompletnie mnie podłamały, nie chcę nic pisać o mnie jak na razie to napiszę recenzję filmu i książki :)
Bejbi blues
Katarzyna Rosłaniec, reżyserka kultowych i wielokrotnie nagrodzonych "Galerianek", przedstawia historię niedojrzałej 17-latki, która zostaje matką. Chciała mieć dziecko, bo fajnie jest mieć dziecko. Wszystkie młode gwiazdy jak Britney Spears czy Nicole Richie mają dzieci. Ale dlaczego tak naprawdę Natalia zdecydowała się na macierzyństwo w tak młodym wieku? Może odpowiedź kryje się w tym co piszą nastolatki na internetowych forach? Chcą mieć dziecko, żeby w końcu ktoś je naprawdę kochał, żeby same miały kogoś do kochania.
Na ten film czekałam od dnia premiery, żeby ukazał się online. O nim było głośno, więc myślałam, że będzie dobry. Jednak film mnie totalnie rozczarował. Urywane sceny, chaotyczne męczyły oglądanie. Niektóre sceny nie trzymały się kupy. Fabuła filmu sama w sobie jest dobra, ale w tym wykonaniu w ogóle mnie nie przekonała. Coś ponad godzinie filmu po prostu go wyłączyłam, bo jakoś nie mogłam strawić jego końca. Bohaterka, znajomi, rodzina zachowuje się obłędnie. Lubię takie filmy, ale ten... Totalna porażka.
Tańcząca Eurydyka. Anna German we wspomnieniach
Traumatyczne dzieciństwo, droga do kariery muzycznej, tragiczny wypadek i historia wielkiej miłości - biografia Anny German napisana na podstawie wspomnień jej bliskich, przyjaciół i współpracowników. Prawdziwe zdarzenia wzbogacone kolorowymi reprodukcjami prawie 200 zdjęć i dokumentów.
„Śpiew był jej życiem. W jednym z wywiadów powiedziała: Myślę, że każdy z nas ma swoją gwiazdę. Może nią być miłość, praca, macierzyństwo… Tylko trzeba zrobić wszystko, żeby nie gasł jej blask. Moja gwiazda – to piosenka.
Los nie szczędził Annie German nieszczęść już w dzieciństwie. A potem, u progu międzynarodowej kariery, w sierpniu 1967 roku, uległa poważnemu wypadkowi na Autostradzie Słońca we Włoszech. Zakuta w gipsowy pancerz, długie tygodnie walczyła o życie, a następnie o powrót do zdrowia i śpiewania. Zaskoczyła wtedy niezwykłym męstwem, optymizmem, siłą woli i walki. Kilkanaście lat później tej siły już jej nie wystarczyło…” (ze wstępu do książki).
Wybitna biografistka Mariola Pryzwan, która ze wspomnień złożyła biografie m.in. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Władysława Broniewskiego czy Anny Jantar, od lat jest zafascynowana osobą Anny German. Na kartach książki śledzimy losy artystki: dzieciństwo spędzone w Azji Środkowej, czasy młodości we Wrocławiu, początki kariery estradowej, sukcesy na festiwalach piosenki w Opolu i Sopocie, występy we Włoszech, tragiczny wypadek i triumfalny powrót na scenę i powolne wycofywanie się w cień....
"Tańcząca Eurydyka. Anna german we wspomnieniach" to portret kobiety z klasą, kobiety szlachetnej, o nienagannych manierach, która w każdym człowieku starała się dostrzec dobro.
Prezent podarowany mamie z okazji jej dnia. Jestem w trakcie jej czytania, ale już mogę spokojnie się o niej wypowiedzieć. Odkąd zainteresowałam się serialem około 4 odcinka Anna German wciąż jest osobą, o której dużo czytam, przesłuchuję jej piosenki. Niesamowita kobieta o bujnym życiu, niekoniecznie pięknym w każdym momencie. Książka sama w sobie pisania jest przez różnych ludzi, co z tego wynika, jedne części są ciekawsze, drugie nie. Chodź u mnie sprawdza się to bardziej jako momenty pisane lekko i ciężko. Są teksty przy których trzeba mieć otwarty umysł, by dostrzec sens. Denerwuję mnie, że między częściami i opowiadaniem poszczególnych ludzi niekoniecznie zawsze jest chronologia wydarzeń, co dla czytelnika, który spotyka się z historią German po raz pierwszy będzie dość trudne. Pełno fotografii, listów wzbogaca biografię. Anna, niezwykle stryta, dyplomatyczna skromna osoba o tak wielkim talencie, nie tylko pięknym głosie. Ja jako jej " fanka " polecam tą książkę, chodź jestem dopiero przy wypadku ( ludzie znający jej życie, wiedzą o jakim mowa ). Nasz blog jest młodzieżowy, więc pewnie mało osób słyszało o niej, chyba, że z serialu, który mogę także serdecznie polecić :)
Joanna Moro jako Anna German
Piosenka, która daje mi na tą chwilę pewną motywacje do pójścia na przód:
Mam nadzieję, że się podobało,
Rozi
wtorek, 21 maja 2013
35. Niska samoocena & kompleksy.
Hej, ostatnio czuję większą potrzebę tu pisać, chociaż nie wiem czy ktokolwiek to czyta... Jeżeli ktoś jednak tu jest, to wesprzyjcie mnie i Rozi komentarzem, proszę :(
Mam niską samoocenę, nie widzę u siebie żadnych zalet. W moim pisaniu wszystko mnie denerwuję. Piszę bez ładu i składu, a właśnie czekam na ocenę bloga. Już przygotowałam się na najgorsze, bo wszystko robię źle. Jakoś mi to nie idzie, nie wiem, jestem bezsensu. Piszę jednak bloga, aby móc to przeczytać za kilka lat, bo nie jestem w stanie zapamiętać wszystkiego. Te wszystkie zawody miłosne, kłótnie. Za jakiś czas nie będę tego wszystkiego pamiętała, bo przecież musiałabym mieć głowę jak Planeta Ziemia. Zazwyczaj tak jest, że po upływie kilku tygodni nie pamiętamy np. co nas ucieszyło w poniedziałek pewnego wiosennego dnia.
Mam kompleksy patrząc w lustro. Wielki nos, krzywe zęby, zgryz, pryszcze na twarzy, które za chama nie chcą zejść. Generalnie cała twarz do wymiany :/ Nie lubię siebie, swojego odbicia, BLE.
Spójrzmy niżej: małe cycki, odstające kości, łopatki, krzywy kręgosłup, wielki tyłek i koślawe nogi. Nie wiem, czy jest coś we mnie, co mi się podoba...
Zaraz... może trochę oczy. Ale szału znowu też nie ma. W taki oto sposób muszę żyć z moją brzydotą i krzywością.
Niska samoocena nie opuszcza mnie też w szkole. Ciągle mam poczucie, że jestem taka głupia i nie potrafię wszystkiego ogarnąć. Totalny nieuk. Kto by pomyślał, że w podstawówce miałam świadectwa z paskiem? :(
Teraz nawet średniej powyżej 4 nie będzie. Jestem totalnym nieudacznikiem. Nic mi w życiu nie wychodzi. Teraz tylko czekam na ocenę bloga...
Ada.
Mam niską samoocenę, nie widzę u siebie żadnych zalet. W moim pisaniu wszystko mnie denerwuję. Piszę bez ładu i składu, a właśnie czekam na ocenę bloga. Już przygotowałam się na najgorsze, bo wszystko robię źle. Jakoś mi to nie idzie, nie wiem, jestem bezsensu. Piszę jednak bloga, aby móc to przeczytać za kilka lat, bo nie jestem w stanie zapamiętać wszystkiego. Te wszystkie zawody miłosne, kłótnie. Za jakiś czas nie będę tego wszystkiego pamiętała, bo przecież musiałabym mieć głowę jak Planeta Ziemia. Zazwyczaj tak jest, że po upływie kilku tygodni nie pamiętamy np. co nas ucieszyło w poniedziałek pewnego wiosennego dnia.
Mam kompleksy patrząc w lustro. Wielki nos, krzywe zęby, zgryz, pryszcze na twarzy, które za chama nie chcą zejść. Generalnie cała twarz do wymiany :/ Nie lubię siebie, swojego odbicia, BLE.
Spójrzmy niżej: małe cycki, odstające kości, łopatki, krzywy kręgosłup, wielki tyłek i koślawe nogi. Nie wiem, czy jest coś we mnie, co mi się podoba...
Zaraz... może trochę oczy. Ale szału znowu też nie ma. W taki oto sposób muszę żyć z moją brzydotą i krzywością.
Niska samoocena nie opuszcza mnie też w szkole. Ciągle mam poczucie, że jestem taka głupia i nie potrafię wszystkiego ogarnąć. Totalny nieuk. Kto by pomyślał, że w podstawówce miałam świadectwa z paskiem? :(
Teraz nawet średniej powyżej 4 nie będzie. Jestem totalnym nieudacznikiem. Nic mi w życiu nie wychodzi. Teraz tylko czekam na ocenę bloga...
Ada.
poniedziałek, 20 maja 2013
24. Now it is not good, but it will. I hope so...
Trzymam się. Patrzę w przyszłość. Nie poddaję się. Walczę. Idę przed siebie. Nie wiem czy mam się oglądać za siebie. Mam 16 lat. Życie stoi przede mną otworem. Uczuciowe też...
Przepraszam, w tej sytuacji nie chcę nic tutaj pisać o tym. Kiedy sprawa się wyjaśni na pewno napiszę. Teraz muszę zebrać się w sobie.
W szkole masakra. Zagrożenia, za miesiąc koniec gimnazjum. Bierzmowanie , egzaminy, poprawki. Nie wyrabiam. Okropna ta szkoła...
Przepraszam, nie mogę tutaj pisać. Coś pęka we mnie kiedy zmuszam się myśleć co u mnie. U mnie? Okropnie.
Rozi.
niedziela, 19 maja 2013
34. Now is good?
Tytuł zaczerpnięty z filmu:
Ale czy faktycznie "Teraz jest dobrze"?
W sumie są pewne przejaśnienia, nie kłócę się z tatą, chociaż nie darzę go taką sympatią jaką powinno darzyć dziecko swojego ojca. Ale cóż poradzić? Nie będę się nad sobą użalać, niektórzy mają dużo gorzej.
Mój przynajmniej mnie nie bije, zarabia przez co można powiedzieć, że utrzymuje rodzinę. Wiem, że pracuje bardzo ciężko i długo. Nie narzekalibyśmy pewnie na sytuację majątkową, gdyby nie alkohol, na którą idzie większa część wypłaty. Tylko my cierpimy. Mama i rodzeństwo. Nie możemy chodzić w markowych ubraniach, bo nie ma na to wystarczająco pieniędzy. W sumie po co komuś firmowe rzeczy, jak niektóre tańsze są dużo lepsze od tych drogich? Dla satysfakcji. Dawniej wyśmiewali się ze mnie, że chodzę w starych szmatach, chociaż te ubrania wcale nie były stare, tylko kupione w tanim sklepie odzieżowym.
Niektórzy chodzą do ciucholandów, ja też mam kilka bluzek z takiego typu sklepów. Jednak to ze mnie często było pośmiewisko. Bo np. jak taka dziewczyna "bogata" kupiła sobie coś używanego- nikt na to nie zwracał uwagi. Ona mogła, a ja nie. Taka logika; bogatemu wszystko można.
Jako dziecko bardzo mnie to bolało, teraz dostaję jakieś prezenty od dziewczyn braci, od kuzynek. Na różne okazje; urodziny, święta itp.
Teraz jako nastolatka wiem w co się ubrać, chociaż pieniędzy mam tyle samo co dawniej. Nie obchodzi mnie czy coś jest z ciucholandu czy nie. Można zrobić różne D.I.Y. a do tego moja babcia jest krawcową, więc mogę jej co nieco pokazać na internecie i ona mi to uszyje. Może sama też zabrałabym się za to? Nie wiem czy się do tego nadaję, ale spróbować można.
Pieniądze szczęścia nie dają- tak często mówią. Moim zdaniem jednak coś w tym jest. Przecież, gdy ktoś nie ma ani grosza, jest bezdomny i nie ma co jeść to gdzie niby ma mieć to szczęście? Ja chciałabym przekształcić trochę to znane powiedzonko.
Pasuje? Bo mi tak. Pieniądze w pewien sposób nas uszczęśliwiają, ale jak ktoś ma ich tyle, że nie wie już na co i jak je wydać, to jest szczęśliwy? Moim zdaniem to trochę dziwne, bo zazwyczaj tak jest, że bogaci niby nie mają pomysłu na co przeznaczyć ten swój majątek. Ale są przecież różne ośrodki, szpitale, domy dziecka, fundacje.
Na to zawsze brakuje środków.
Rozpisałam się o pieniądzach, a nie taki był mój cel. Ostatnio moje posty są całkowicie bezsensowne. Przepraszam, czy one kiedykolwiek były sensowne? Jak tak czytam starsze wpisy to myślę "ale sram głupoty O.o". Ale mówi się trudno.
Czy jestem szczęśliwa? Po części. Podnosi na duchu mnie myśl, że jeszcze trochę tej mordęgi i wakacje. Ale co będzie po nich? Rozi idzie do liceum do innego miasta, a ja zostaję tutaj. Boję się, że się od siebie oddalimy :( Jeżeli to czytasz to wiedz, że ja ci spokoju nie dam i będę pisała do ciebie codziennie wieczorem, nawet jakbyś mówiła, że nie masz czasu bo nauka. O nie, nie, nie! Nie dam się spławić :* Tak minie rok najgorszy w życiu, a potem pójdę może do tej samej szkoły co Rozi :* Trzymajcie kciuki :)
Ale czy teraz jest dobrze? Niekoniecznie. W każdym razie lepiej. Oby tak dalej, a za niedługo będę szczęśliwą Adą, najwyższy czas, no nie?
W sumie są pewne przejaśnienia, nie kłócę się z tatą, chociaż nie darzę go taką sympatią jaką powinno darzyć dziecko swojego ojca. Ale cóż poradzić? Nie będę się nad sobą użalać, niektórzy mają dużo gorzej.
Mój przynajmniej mnie nie bije, zarabia przez co można powiedzieć, że utrzymuje rodzinę. Wiem, że pracuje bardzo ciężko i długo. Nie narzekalibyśmy pewnie na sytuację majątkową, gdyby nie alkohol, na którą idzie większa część wypłaty. Tylko my cierpimy. Mama i rodzeństwo. Nie możemy chodzić w markowych ubraniach, bo nie ma na to wystarczająco pieniędzy. W sumie po co komuś firmowe rzeczy, jak niektóre tańsze są dużo lepsze od tych drogich? Dla satysfakcji. Dawniej wyśmiewali się ze mnie, że chodzę w starych szmatach, chociaż te ubrania wcale nie były stare, tylko kupione w tanim sklepie odzieżowym.
Niektórzy chodzą do ciucholandów, ja też mam kilka bluzek z takiego typu sklepów. Jednak to ze mnie często było pośmiewisko. Bo np. jak taka dziewczyna "bogata" kupiła sobie coś używanego- nikt na to nie zwracał uwagi. Ona mogła, a ja nie. Taka logika; bogatemu wszystko można.
Jako dziecko bardzo mnie to bolało, teraz dostaję jakieś prezenty od dziewczyn braci, od kuzynek. Na różne okazje; urodziny, święta itp.
Teraz jako nastolatka wiem w co się ubrać, chociaż pieniędzy mam tyle samo co dawniej. Nie obchodzi mnie czy coś jest z ciucholandu czy nie. Można zrobić różne D.I.Y. a do tego moja babcia jest krawcową, więc mogę jej co nieco pokazać na internecie i ona mi to uszyje. Może sama też zabrałabym się za to? Nie wiem czy się do tego nadaję, ale spróbować można.
Pieniądze szczęścia nie dają- tak często mówią. Moim zdaniem jednak coś w tym jest. Przecież, gdy ktoś nie ma ani grosza, jest bezdomny i nie ma co jeść to gdzie niby ma mieć to szczęście? Ja chciałabym przekształcić trochę to znane powiedzonko.
Fortuna szczęścia nie daje.
Pasuje? Bo mi tak. Pieniądze w pewien sposób nas uszczęśliwiają, ale jak ktoś ma ich tyle, że nie wie już na co i jak je wydać, to jest szczęśliwy? Moim zdaniem to trochę dziwne, bo zazwyczaj tak jest, że bogaci niby nie mają pomysłu na co przeznaczyć ten swój majątek. Ale są przecież różne ośrodki, szpitale, domy dziecka, fundacje.
Na to zawsze brakuje środków.
Rozpisałam się o pieniądzach, a nie taki był mój cel. Ostatnio moje posty są całkowicie bezsensowne. Przepraszam, czy one kiedykolwiek były sensowne? Jak tak czytam starsze wpisy to myślę "ale sram głupoty O.o". Ale mówi się trudno.
Czy jestem szczęśliwa? Po części. Podnosi na duchu mnie myśl, że jeszcze trochę tej mordęgi i wakacje. Ale co będzie po nich? Rozi idzie do liceum do innego miasta, a ja zostaję tutaj. Boję się, że się od siebie oddalimy :( Jeżeli to czytasz to wiedz, że ja ci spokoju nie dam i będę pisała do ciebie codziennie wieczorem, nawet jakbyś mówiła, że nie masz czasu bo nauka. O nie, nie, nie! Nie dam się spławić :* Tak minie rok najgorszy w życiu, a potem pójdę może do tej samej szkoły co Rozi :* Trzymajcie kciuki :)
Ale czy teraz jest dobrze? Niekoniecznie. W każdym razie lepiej. Oby tak dalej, a za niedługo będę szczęśliwą Adą, najwyższy czas, no nie?
wtorek, 14 maja 2013
33. Czarne chmury.
Jestem wkurzona, nigdy tak jeszcze nie miałam. Nie odzywam się do ojca, nie wiem czy kiedykolwiek się do niego z czymś zwrócę. Na pewno o nic go nie poproszę, chyba, żeby podał cukier. Jeść obiadu przy jednym stole też nie zamierzam. Tak nie powinien zachowywać się "tata". Wtedy, gdy go bardzo potrzebowałam- on poszedł do baru i tonął w %. Co z tego, że mi coś było i musiałam jechać do szpitala. Jego to nie obchodziło. Wypadkiem powinna zająć się szkoła. Cholera, co za ojciec daje taki przykład? Dziś mi nawet nie potrafi spojrzeć w oczy, a ja wkurzam się przy Metallicy i basach na fulla. Chce mi się płakać, ale i tak mniej niż wczoraj. Wczoraj miałam jakąś furię. Musiałam jechać do szpitala, a ojciec miał to w dupie i ważniejsze było dla niego pragnienie wódki. Jaki on mi daje przykład? Teraz zostaje mi wziąć % najebać się na jego oczach i niech będzie go wstyd, bo powiem, że po prostu robię jak on. Same czarne chmury są nade mną. Nie widać rozjaśnień. Zaraz wybuchnę z tej nienawiści!
A miałam nie przeklinać! ------------.--------------
Ada.
A miałam nie przeklinać! ------------.--------------
Ada.
czwartek, 9 maja 2013
32. Z innej beczki.
Tak oto otwieram książkę do historii,
jutro kolejna kartkówka i być może kolejna jedynka.
Wszystko zależy ode mnie.
To w mojej głowie jest wszystko:
nastawienie, myśli, charakter.
Mogłabym wyliczać wszystkie bzdury,
jednak zakończę na zakochaniu.
Piękna sprawa.
Jestem jak woźny z wiersza
omawianego dziś na polskim.
Mężczyzna czeka na coś.
Być może na śmierć?
Mam nadzieję, że ja jednak jeszcze pożyję.
Tak, zestarzeję się z kimś.
Będę miała czwórkę dzieci
i gromadkę wnuków.
W tym różnię się od woźnego
z "Muzeum" Szymborskiej.
Inna płeć, jak to mówią-
PIĘKNA.
Ja nie czekam na śmierć,
ani na żadną rzecz.
Czekam na kogoś,
kto w pewnym sensie już jest.
Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Co dwie minuty popijam
WODĘ MINERALNĄ.
Skutkiem picia hektolitrów owej
MINERALNEJ
jest napełniony brzuch.
I co z tego?
Nie mam ochoty jeść.
Jedna malutka kanapka
z pewnością wystarczy.
Poprawienie swojej figury
to teraz najlepszy moment.
Wręcz idealny.
W następnym tygodniu rozpoczynam leczenie.
LECZENIE
polegające na bieganiu.
Spalanie tłuszczu i zakwasy następnego dnia
to coś, co kocham.
KOCHAM.
Piękna sprawa to kochać,
tęsknić, rozumieć.
Dziękuję za każdą chwilę,
dzień.
Dziękuję Rozi, bo to dzięki Niej.
Dzięki Niej właśnie teraz jestem szczęśliwa.
Szczęśliwa i nieszczęśliwa zarazem.
To przez hormony.
Dobrze, że są.
Płeć żeńska to dobry prezent
od Boga.
Zawsze jest na coś zwalić.
Tym razem moje
Z INNEJ BECZKI
zrzucę na hormony.
To z nimi coś jest nie tak
NIE ZE MNĄ.
A może ze mną?
Ada.
czwartek, 2 maja 2013
23. I'm sick
Chyba najdłuższa przerwa. PRZEPRASZAM! Jak wiecie, tydzień temu odbywały się testy w gimnazjach co przez ostatni miesiąc wytrąciło mnie z codziennego życia. Siedzenie w szkole do późna, korepetycje... Jak na złość na weekend przed tym ciężkim tygodniem rozchorowałam się. W poniedziałek usiłowałam iść do szkoły, ale całą pierwszą lekcje przeleżałam na ławce modląc się, żeby ustąpiła gorączka, ból w klatce zelżał, by nie zwymiotować i nie zemdleć. Zwolniłam się z reszty zajęć i pobiegłam do lekarza. Pani doktor kazała mi zostać przez tydzień w domu, kurować garścią tabletek i odpoczywać Niestety na drugi dzień miałam testy i nie mogłam tego zrobić. Nauczyciele okazali się bardzo pomocni, martwili się czy dam rade. Pierwsze dwa dni były naprawdę ciężkie. Nie mogłam w ogóle skupić się na teście tylko myślałam o tym, jak nie przeszkadzać innym swoim smarkaniem i kaszlem. Trzeciego dnia jakbym poczuła się lepiej, siły wróciły i postanowiliśmy z chłopakiem spotkać się w piątek. Było cudownie. Nareszcie mogłam spotkać go i przytulic się do niego po tak długim czasie. Już pod koniec spotkania wyglądał nie najlepiej i skarżył się na ból głowy. Myślałam, że to tylko ból głowy... Pojechał do swojego domu, a ja z koleżankami z rocznika urządziłyśmy sobie wieczór z % u mnie. Było dość wesoło i dzwoniąc z toastem do chłopaka dowiedziałam się, że leży z gorączką. Pech trafił, że zaraził się. W nocy, kiedy trochę się wygłupiałyśmy z dziewczynami biegałyśmy po polu, leżałyśmy na betonie co spowodowało nawrót choroby. W sobotę obudziłam się masakrycznie słaba, ból w klatce piersiowej był nie do wytrzymania, gorączka nie mogła spaść. Ukochany także cierpiał. Byliśmy u lekarza w poniedziałek, lecz nic nie zdiagnozowali u nas. Nie wiedzieli co nam jest i od czego są te bóle i gorączka. Chłopak dostał antybiotyki, ja jakieś ziołowe tableteczki, które nic nie pomogły. Gorączka i ból utrzymywał się u niego do wczoraj, ja wciąż się mecze. Już 2 tydzień.Dziś po raz 3 byłam u lekarza, który przepisał mi znów nowe leki, które nie wiadomo czy pomogą. Mam już dość leżenia, jedzenia tych świństw i nic nie robienia. Głowa mnie straszliwie boli, ale postanowiłam napisać to, jak chodź trochę wróciłam do żywych. Wybaczcie, ale nie zawsze jest czas, by coś napisać Chyba każdy zrozumie :). Teraz kiedy leże już tyle dni w domu nie mam co do opowiadania. Ale coś się zawsze znajdzie.
Piosenka:
Rozi :)
niedziela, 28 kwietnia 2013
31. Koniec depresji!
Hej, przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale... Nie miałam o czym. W sumie działo się u mnie sporo, pokłóciłam się z przyjaciółką i przyjacielem. Sama nawet nie wiem o co poszło, po prostu powiedzieli, że ta przyjaźń nie ma sensu. Miałam załamkę przez kilka dni, ale później pogodziłam się z "przyjaciółką". Jednak teraz jesteśmy tylko koleżankami, ale dobre i to.
Niby wszystko się ułożyło, chociaż nie do końca. Mam co chwilę treningi, ćwiczę, spalam zbędne kalorie. W taki sposób nie myślę dużo o rzeczach i sprawach, które mnie trapią. Przed znajomymi jednak próbuję udawać, że wszystko jest OK. Nie chcę im zanudzać i ciągle przymulać. Jakoś to będzie. Chce mi się płakać. Nie wiem czy ze szczęścia, że jutro przyjeżdża kolega, czy ze smutku, że jestem taką naiwną idiotką.
Spotkałam w piątek chłopaka, z którym się spotykałam jakiś czas. Wróciły wspomnienia, wszystkie pocałunki, gesty. Miałam ochotę przyjebać mu w twarz, za to jak się zachował. Bezczelnie, po chamsku. Nie potrafił ze mną "zerwać" jak człowiek, tylko po prostu przestał się kontaktować. A ja tylko czekałam. Nie byliśmy parą, on nie chciał. Ale serce nie sługa, zrobiłabym wszystko, żeby się z nim spotykać. Jednak nie chciałam stracić dziewictwa i to pewnie dlatego nie chciał się więcej ze mną umawiać.
Co mnie dołuje?
Mniej więcej ciągle mam niską samoocenę, narzekam na cerę, na krzywy nos i krzywe zęby.
W sprawach miłosnych totalna mieszanina, odpuszczam sobie i będę starą panną z tuzinem kotów. Nie wiem co ze mną jest nie tak. Wiem, jestem brzydka, mam krzywe nogi i ogólnie brzydką twarz. Jednak moje zachowanie nie jest lepsze. Mam głupi śmiech, ale nie będę tu wszystkiego wymieniać. Generalnie mam mnóstwo wad. Nie znoszę siebie. Chciałabym być kimś innym...
Idę zabandażować kontuzjowane kolano.
A Wy trzymajcie się cieplutko, niech wiosna służy. Postaram się pisać częściej, ale nie mam zamiaru w każdej notce tak zamulać, więc może poczekam na lepsze dni. Koniec z depresją. Biorę się w garść. A teraz angielski i geografia. Będzie dobrze... Wmawiam sobie to, ale nie wierzę. :(
Niby wszystko się ułożyło, chociaż nie do końca. Mam co chwilę treningi, ćwiczę, spalam zbędne kalorie. W taki sposób nie myślę dużo o rzeczach i sprawach, które mnie trapią. Przed znajomymi jednak próbuję udawać, że wszystko jest OK. Nie chcę im zanudzać i ciągle przymulać. Jakoś to będzie. Chce mi się płakać. Nie wiem czy ze szczęścia, że jutro przyjeżdża kolega, czy ze smutku, że jestem taką naiwną idiotką.
Spotkałam w piątek chłopaka, z którym się spotykałam jakiś czas. Wróciły wspomnienia, wszystkie pocałunki, gesty. Miałam ochotę przyjebać mu w twarz, za to jak się zachował. Bezczelnie, po chamsku. Nie potrafił ze mną "zerwać" jak człowiek, tylko po prostu przestał się kontaktować. A ja tylko czekałam. Nie byliśmy parą, on nie chciał. Ale serce nie sługa, zrobiłabym wszystko, żeby się z nim spotykać. Jednak nie chciałam stracić dziewictwa i to pewnie dlatego nie chciał się więcej ze mną umawiać.
Co mnie dołuje?
Mniej więcej ciągle mam niską samoocenę, narzekam na cerę, na krzywy nos i krzywe zęby.
W sprawach miłosnych totalna mieszanina, odpuszczam sobie i będę starą panną z tuzinem kotów. Nie wiem co ze mną jest nie tak. Wiem, jestem brzydka, mam krzywe nogi i ogólnie brzydką twarz. Jednak moje zachowanie nie jest lepsze. Mam głupi śmiech, ale nie będę tu wszystkiego wymieniać. Generalnie mam mnóstwo wad. Nie znoszę siebie. Chciałabym być kimś innym...
Idę zabandażować kontuzjowane kolano.
A Wy trzymajcie się cieplutko, niech wiosna służy. Postaram się pisać częściej, ale nie mam zamiaru w każdej notce tak zamulać, więc może poczekam na lepsze dni. Koniec z depresją. Biorę się w garść. A teraz angielski i geografia. Będzie dobrze... Wmawiam sobie to, ale nie wierzę. :(
sobota, 13 kwietnia 2013
22. Facts about me
30 ciekawostek o mnie :
1. Nauczyłam się jeździć na rowerze, kiedy miałam 10 lat.
2. Nienawidzę żółtego sera.
3. Mam siostrę starszą o 7 lat.
4. Znam się z Adą od kołyski.
5. Każdy chłopak w którym się kochałam był z mojej klasy.
6. Od wakacji z 5 na 6 klasę zainteresowałam się pisaniem opowiadań.
7. <-- to moja szczęśliwa liczba w związku.
8. Chodzę na lodowisko od roku, a dalej boje się jeździć sama.
9. Kiedy miałam 9 lat ostatni raz wyprawiałam urodziny dla rodziny.
10. Nienawidzę gotować, chodź dobrze mi to wychodzi.
11. Mój chłopak zaraził mnie miłością do pieczenia.
12. Jestem straszliwym leniem, który nigdy się nie uczy.
13. Raz miałam zagrożenie , z fizyki w 1 półroczu w 2 klasie gimnazjum.
14. Nie lubię się malować.
15. <-- tyle mam lat
16. Na wakacjach 2012 miałam wyjechać na tydzień do Anglii, wróciłam po 20 dniach
17. <-- moja ulubiona liczba <3
18. Kiedyś ktoś powiedział mi, że piszę jak pani magister.
19. Po maturze mam w planach wyjechać do pracy do Anglii
20. Jestem straszną pedantką i uwielbiam sprzątać
21. Od miesięcy próbuję schudnąć ale dalej nie mam motywacji.
22. Jestem zakochana w świeczkach zapachowych, a dokładnie w wanilii z pomarańczą.
23. Lubię stare filmy typu " Noce i dnie" , "Trędowata", " Przeminęło z wiatrem ".
24. Chciałabym w przyszłości zostać nauczycielką, pedagogiem, bądź psychologiem. Mam też pociąg do dziennikarstwa, ale nie wiem czy mogłabym się sprawdzić.
25. Kiedy poznałam mojego obecnego chłopaka, nocami gadaliśmy na skype i zwierzaliśmy się sobie o swoich obecnych zakochaniach...
26. ... dziesięć dni później poprosił mnie o chodzenie...
27. ... minęło już 14 miesięcy razem.
28. Marzę o wielkiej rodzinie, by w przyszłości, kiedy dzieci będą dorosłe spotkać się razem i popatrzeć na nich, każde inne ale każde takie same i moje.
29. Czytam mnóstwo blogów, oglądam vlogi różnych ludzi mieszkających w Anglii.
30. Jestem ofermą, która ciągle nabawia się siniaków.
* * *
Pomyślałam, że napiszę tutaj coś takiego, by chodź trochę nadrobić zaległości w postach.
Rozi.
30. Special note, czyli nic specjalnego.
Trzydziesta notka a ja mam ochotę się wyżalić. Lubię pić. Tak lubię! Gówno mnie to obchodzi, że pewnie po tym poście stracę tych kilku obserwowanych i wszyscy będą widzieli we mnie głupią małolatę, która szpanuje alkoholem. Tak naprawdę nie lubię pić... ( Boże to co piszę w ogóle nie ma sensu O.o ) Nie ciągnie mnie do tego, jak pomyślę sobie o smaku wódki, chce mi się wymiotować. Ale jak już zacznę... te kilka łyków i koniec. Do tego papierosy. Czuję się taka słaba. Te kilka miesięcy, kiedy nie piłam i nie paliłam, czułam się taka dumna, że przezwyciężyłam to ciulostwo. Ale nie, urodziny kolegi. Jak tu odmówić? Prawda jest taka, że jeszcze trochę, a dzwonilibyśmy po karetkę, bo koleżanka miała totalnego zgona. W głowie mam chaos, a Rozi mnie zaraz opierdoli, że piszę taką notę, ale gówno mnie to obchodzi. Moje posty, moje wspomnienia. Za kilka lat będę się śmiać, że jako 15-latka piłam i paliłam. Gówniara, głupia gówniara. Bierz się za naukę idiotko a nie za alkohol!
Ledwo siedzę na krześle, babcia coś kmini, a mama uwierzyła, że przejadłam się pizzą. Dobrze, że nie ma brata, bo dostałabym w ryj. Obiecałam mu, że nigdy więcej nie przyjdę do domu najebana. Ech, dobrze, że go nie ma.
Przepraszam za masę błędów w tym poście, ale jak pewnie sami zauważyliście- nie jestem w stanie pisać inaczej. Przepraszam też za moją głupotę, a jutro idę do spowiedzi i zamierzam się nawrócić.
Ledwo siedzę na krześle, babcia coś kmini, a mama uwierzyła, że przejadłam się pizzą. Dobrze, że nie ma brata, bo dostałabym w ryj. Obiecałam mu, że nigdy więcej nie przyjdę do domu najebana. Ech, dobrze, że go nie ma.
Przepraszam za masę błędów w tym poście, ale jak pewnie sami zauważyliście- nie jestem w stanie pisać inaczej. Przepraszam też za moją głupotę, a jutro idę do spowiedzi i zamierzam się nawrócić.
Dobre, nie? Mogę łudzić się przez całym wszechświatem, ale prawdę znam.
Już zawsze będę głupią Adą. Powinnam dostać w ryj.
Nigdy nie pisałam notki po pijaku. Fajne uczucie. Jeszcze raz przepraszam, głupia ja. Trzydziesta notka a ja coś takiego odpierdzielam. Cóż, nie będę udawać kogoś, kim nie jestem.
Ada.
piątek, 5 kwietnia 2013
29. What do you want to know about me?
Co chcesz wiedzieć o mnie?
Pewnie zauważyliście, że tematy naszych postów są albo po angielsku, albo bez polskich znaków. Przyczyną tego jest specyficzna czcionka, która brzydko wyglądałaby z innym "ą". To dość uciążliwe, ale da się przeżyć, prawda? Czy może jednak to przeszkadza i chcielibyście zmianę czcionki, za czym idzie bezwarunkowe i bezproblemowe wymyślanie tytułów?
Jeżeli macie od mnie jakiekolwiek pytania, śmiało róbcie to albo w komentarzach, albo w asku podanym po prawej stronie w gadżetach.
A tu kilka inspiracji z Internetu:
Pewnie zauważyliście, że tematy naszych postów są albo po angielsku, albo bez polskich znaków. Przyczyną tego jest specyficzna czcionka, która brzydko wyglądałaby z innym "ą". To dość uciążliwe, ale da się przeżyć, prawda? Czy może jednak to przeszkadza i chcielibyście zmianę czcionki, za czym idzie bezwarunkowe i bezproblemowe wymyślanie tytułów?
Jeżeli macie od mnie jakiekolwiek pytania, śmiało róbcie to albo w komentarzach, albo w asku podanym po prawej stronie w gadżetach.
A tu kilka inspiracji z Internetu:
Na dziś tyle, buziaki :*
Ada.
środa, 3 kwietnia 2013
28. I'm so sorry.
Koniec leniuchowania! Koniec z bezsensownym "serfowaniem" po Internecie. Od dziś biorę się za siebie, ćwiczę regularnie, chociaż nie wiem, czy zdrowie na to pozwala i przede wszystkim zacznę dbać o bloga. Ot co. Wiem, bardzo go zaniedbywałam, pisałam tylko wtedy, gdy się coś ciekawego wydarzyło. Nie pisałam kilka dni, ponieważ nic nie robiłam. Święta jak święta: dużo gotowania, sprzątania. Teraz znów wróciliśmy do szkoły i dostałam jedynkę z matematyki -,- Trzeba sprężyć siły i wziąć się za naukę.
Ciekawe jak długo wytrzymam z takim nastawieniem i kiedy skapituluję...
Bardzo przepraszam, że nie pisałam regularnie, ale postaram się to zmienić. Jednak również chcę poprawić się z nauką. Nie wiem jak wyjdzie połączenie tego wszystkiego. Ćwiczenia, blog, szkoła i jeszcze czas dla siebie. Ale jakoś dam radę, prawda?
Ciekawe jak długo wytrzymam z takim nastawieniem i kiedy skapituluję...
Bardzo przepraszam, że nie pisałam regularnie, ale postaram się to zmienić. Jednak również chcę poprawić się z nauką. Nie wiem jak wyjdzie połączenie tego wszystkiego. Ćwiczenia, blog, szkoła i jeszcze czas dla siebie. Ale jakoś dam radę, prawda?
poniedziałek, 18 marca 2013
27. Testy.
Hej, dziś wpadłam na komputer tylko moment w celu napisania notki. Za tydzień nie będę miała na to czasu, bo będę miała rekolekcje i próbne testy. Czy w waszej szkole 2 gimnazjum również pisze próbne testy? Wiem, że nie wszędzie jest taka tradycja, ale u mnie i Rozi tak akurat jest. Z jednej strony to dobrze, bo przygotowujemy się do testów w 3 gimnazjum i zobaczymy jak to jest, ale z drugiej to dodatkowy stres. Dla nas, uczniów zawsze jest gorzej :D Ciekawe jak mi pójdzie... I jakie będą oceny -,-
Dziś w szkole pisaliśmy kartkówkę z geografii. Boże, ta pani naprawdę nas męczy. Rozumiem ostrych i wymagających nauczycieli, ale ta akurat przesadza. Po świętach czeka nas kolejna kartkówka, a wiadomo nikt nic nie będzie umiał. Jedni jadą do rodziny albo znajomych, inni będą mieć gości. Moim zdaniem to przegięcie. Tylko ona nam dała tyle zadania na święta i tyle nauki.
Pani od matmy jest bardzo wymagająca, chyba najbardziej. Na lekcjach trzeba być cichutko, tak że słychać wszystkie muchy ( w wiosnę :D ) i burczenie brzuchów innych ;p Jednak nigdy nie dała nam zadania na ferie, święta czy dłuższe weekendy. No i tak ma być :D
A co do wiosny, to już w czwartek. Nie sądzę, żeby było ją widać, bo w moim miasteczku jest pełno śniegu -,- Jestem pewna, że nie zdąży się wszystko stopić. A prognozy pogody są jakie są, czyli nadal negatywne.
A u Was jak jest? :)
Pozdrawiam, Ada.
Dziś w szkole pisaliśmy kartkówkę z geografii. Boże, ta pani naprawdę nas męczy. Rozumiem ostrych i wymagających nauczycieli, ale ta akurat przesadza. Po świętach czeka nas kolejna kartkówka, a wiadomo nikt nic nie będzie umiał. Jedni jadą do rodziny albo znajomych, inni będą mieć gości. Moim zdaniem to przegięcie. Tylko ona nam dała tyle zadania na święta i tyle nauki.
Pani od matmy jest bardzo wymagająca, chyba najbardziej. Na lekcjach trzeba być cichutko, tak że słychać wszystkie muchy ( w wiosnę :D ) i burczenie brzuchów innych ;p Jednak nigdy nie dała nam zadania na ferie, święta czy dłuższe weekendy. No i tak ma być :D
A co do wiosny, to już w czwartek. Nie sądzę, żeby było ją widać, bo w moim miasteczku jest pełno śniegu -,- Jestem pewna, że nie zdąży się wszystko stopić. A prognozy pogody są jakie są, czyli nadal negatywne.
A u Was jak jest? :)
Pozdrawiam, Ada.
środa, 13 marca 2013
26. Finger.
Hej, dziś tak szybciutko bo nauka wzywa, ale chciałam coś napisać, bo już kilka dni nic się nie odzywałam tutaj :) Dziś na wf-ie grałyśmy w ręczną i znowu zrobiłam sobie coś w palca. Generalnie już nie boli tak jak przedtem, ale jednak zawsze jakikolwiek mały ból przeszkadza w funkcjonowaniu. Mam nadzieję, że jakoś mi to przejdzie. W sumie ja to mam takie szczęście, jak nie zwichnięta kostka, to naciągnięte ścięgno u nadgarstka, wybity palec. U mnie takie coś było w 1 gimnazjum normalnie. Na szczęście teraz w 2 klasie nie mam takiego pecha, albo moje umiejętności się poprawiły i łapiąc piłkę nic sobie nie robię? Może, to takie gdybanie, na który szkoda czasu.
Dziś miałam do szkoły na 2 lekcję, ale poszłam jeszcze na uks i grałyśmy w siatkówkę. Żal mi pewnej osoby z 1 gimnazjum, która tylko przewracała oczami jak ktoś źle odbije, a sama wszystko psuła. Atmosfera na dzisiejszym treningu była przez nią beznadziejna. Nie chcę nikogo obrażać, ale ona już przesadzała. Nawet nie potrafiła schylić się po piłkę, tylko trzeba było jej podnieść. Koleżanka mi później powiedziała, że to żałosna królewna. Trafne pseudo. A Wy macie też takie osoby, które potrafią się tylko rządzić, a same "odpoczywają" ? Już nie wiem co zrobić, żeby takich ludzi było mniej. Chyba taka kolej rzeczy. Ale bardzo się wkurzyłam. Ciekawe jak będzie za tydzień.
Moja pierwsza lekcja to fizyka. Pisaliśmy kartkówkę, na którą nic nie umiałam. Postanowiłam napisać na 1, a później poprawię ;p Później angielski, polski ( dostałam z odpowiedzi 2! -,- byłam kompletnie nieprzygotowana... ) a później matematyka i moja wymarzona 3 z klasówki. Jak na mnie to duże osiągnięcie.
Generalnie dzisiejszy dzień oceniam na w miarę dobry. Chciałabym, żeby jutro było lepiej ale patrząc jakie mam lekcje aż mi się słabo robi. Mianowicie mam 4 kartkówki... Trzymajcie za mnie kciuki!
Pozdrawiam, Ada.
Dziś miałam do szkoły na 2 lekcję, ale poszłam jeszcze na uks i grałyśmy w siatkówkę. Żal mi pewnej osoby z 1 gimnazjum, która tylko przewracała oczami jak ktoś źle odbije, a sama wszystko psuła. Atmosfera na dzisiejszym treningu była przez nią beznadziejna. Nie chcę nikogo obrażać, ale ona już przesadzała. Nawet nie potrafiła schylić się po piłkę, tylko trzeba było jej podnieść. Koleżanka mi później powiedziała, że to żałosna królewna. Trafne pseudo. A Wy macie też takie osoby, które potrafią się tylko rządzić, a same "odpoczywają" ? Już nie wiem co zrobić, żeby takich ludzi było mniej. Chyba taka kolej rzeczy. Ale bardzo się wkurzyłam. Ciekawe jak będzie za tydzień.
Moja pierwsza lekcja to fizyka. Pisaliśmy kartkówkę, na którą nic nie umiałam. Postanowiłam napisać na 1, a później poprawię ;p Później angielski, polski ( dostałam z odpowiedzi 2! -,- byłam kompletnie nieprzygotowana... ) a później matematyka i moja wymarzona 3 z klasówki. Jak na mnie to duże osiągnięcie.
Generalnie dzisiejszy dzień oceniam na w miarę dobry. Chciałabym, żeby jutro było lepiej ale patrząc jakie mam lekcje aż mi się słabo robi. Mianowicie mam 4 kartkówki... Trzymajcie za mnie kciuki!
Pozdrawiam, Ada.
wtorek, 12 marca 2013
21. The Songs
Tydzień zaczął się bardzo miło. Wróciła rodzina z którą dawno się nie widziałam. Nareszcie w domu zapanowało zamieszanie, którego tak mi brakowało. Jutro spędzę kolejny dzień od szkoły z moim kochanym. Nie widzieliśmy się już 3 tygodnie. Mam nadzieję, że dzień będzie udany!
Zastanawiam się jak można urozmaicić posty na blogu. Może chcecie coś wiedzieć? O czymś przeczytać? Bardzo proszę o odpowiedź! :)
Piosenki w których ostatnio się zakochałam. Niestety słucham ich cały dzień i wiem, że zaraz mi się znudzą :(:
Rozi.
sobota, 9 marca 2013
20. Questions without answers.
Minął już jakiś czas od ostatniej notki. Nie mam kompletnie czasu na nic. Nie dzieję się w moim życiu nic szczególnego, o którym mogłabym tutaj opowiedzieć. Ciągła rutyna, chodź nie. Coraz więcej nowych obowiązków, przygotowania do testów, siedzenie w szkole do późna. Zaczęły się dni otwarte w szkołach. Wzięłam udział w pierwszym konkursie. Niestety poszłam na głębokie wody i dostałam się do powiatowego, niestety nie dalej. No wielka szkoda. Chciałam spróbować sił w polonistycznym, lecz po zobaczeniu testu załamałam ręce i wiedziałam, że tutaj to kompletnie sobie nie poradzę, i była to prawda. Ubolewam nad tym, że nie interesuję się żadnym szkolnym przedmiotem. Nie mam pasji ani talentu, który mogłabym rozwijać. Czuję się jak kompletne zero. No ale bywa. Boję się, co będzie z moim liceum. Nie chce technikum, ani zawodówki. Nie wiem czy gdziekolwiek mnie zachcą. Boję się, że masakrycznie wyjdą testy. Nie wiem co będzie dalej, z moją przeszłością. Na pewno nie dodaje mi śmiałości, że mój chłopak chce wyjechać do liceum. Teraz, gdy mieszkamy 15 km od siebie ciężko pogodzić szkołę, obowiązki, odpoczynek ze sobą. A co będzie jeżeli wyjedzie ponad 60 km ode mnie? W mojej głowie ciągle widzę ciemne scenariusze. Czy nasz związek okaże się tak mocny, że przetrwa rozłąkę? Jego nowe miasto jest dla mnie kompletnie nieznane. Nie wyobrażam sobie tego, jak moglibyśmy się spotykać... Jeżeli wracałby do domu, czas chciałby spędzać z rodziną. Znam go na wylot. Czy nie poznałby nowej dziewczyny, którą miałby na wyciągnięcie ręki i nie zakochałby się w niej? Czy ja wytrzymam taką odległość? Nie mam lekkiego charakteru, nie dałabym sobie z tym rady. Czy ja po rozpoczęciu nie poznałabym nikogo innego na jego miejsce? Z potrzeby miłości koło siebie i czułości, nie zakochałabym się? Kolejne pytania bez odpowiedzi. Nie widziałam się z nim od 2 tyg ferii. Teraz widzimy się w wielkich odstępach, a co będzie... W głębi duszy mam nadzieję, że zmieni decyzje i zostanie. Bardzo bym chciała. Miałam bardzo ciężki tydzień, weekend także, ale chociaż szkoła odpada. Następny tydzień równie stresujący, ale mam nadzieje, że będzie lepiej.
Piosenka:
Rozi.
PS. Zapraszam na Aska! Pytajcie, jeżeli macie jakieś pytania! KLIKNIJ TUTAJ
środa, 6 marca 2013
25. Stop time, please.
Nie ma czasu totalnie na nic. Nawet na odpoczynek. Muszę zaraz zabierać się za naukę, bo jutro ciężki dzień. Nie chwaląc się, dostałam 3 ze sprawdzianu z matmy! To dla mnie dobry wynik. W 1 gim. miałam 4 na koniec jednak teraz, gdy program jest o wiele trudniejszy mam niestety marne 2... Wielka porażka, ale cóż. Wystarczy zacisnąć zęby i starać się, aby ocena na koniec była lepsza.
Ogólnie rzecz biorąc pani od matmy jest co najmniej dziwna. Nie chcę tu wypisywać wulgaryzmów na nią, bo to i tak mi nie pomoże. Ale nie obraziłabym się, gdyby poszła już na emeryturę. Lubiłam ją w 1 klasie, ale po wakacjach jej coś odwaliło i zrobiła się jędzą. :( Za to pani od polskiego, której nie lubiłam w 1 gimnazjum, teraz zrobiła się taka miła i można z nią normalnie porozmawiać.
Chciałabym zatrzymać czas chociaż na tydzień. Mogłabym wtedy się wszystkiego nauczyć, odpocząć i wszystko co tylko chcę. Ech te durne marzenia. -,-
Ogólnie rzecz biorąc pani od matmy jest co najmniej dziwna. Nie chcę tu wypisywać wulgaryzmów na nią, bo to i tak mi nie pomoże. Ale nie obraziłabym się, gdyby poszła już na emeryturę. Lubiłam ją w 1 klasie, ale po wakacjach jej coś odwaliło i zrobiła się jędzą. :( Za to pani od polskiego, której nie lubiłam w 1 gimnazjum, teraz zrobiła się taka miła i można z nią normalnie porozmawiać.
Chciałabym zatrzymać czas chociaż na tydzień. Mogłabym wtedy się wszystkiego nauczyć, odpocząć i wszystko co tylko chcę. Ech te durne marzenia. -,-
piątek, 22 lutego 2013
24. Is good?
Cześć. Jak mówiłam, zrobiłam sobie kilkudniową przerwę. Trochę się ogarnęłam, ale czy całkowicie? Nie wiem, ale już chyba tak zostanie. Nie będę się narzucać, skoro P. nie odpisuje. Ciężko mi, ale muszę dać sobie spokój. Czy wraca normalna, uśmiechnięta Ada? Zobaczymy.
Przedwczoraj byłam na lodowisku. Boże, ale męczarnia przy wypożyczaniu łyżew. Jedne niewygodne, aż się płakać chce, drugie nienaostrzone -,- Dopiero za 3 lub 4 wymianą trafiły mi się jakieś konkretne. Poprosiłam panów o 39 hokejówki, a oni na to, że nie ma już hokejówek i dał mi figurówki. Patrzyłam na nie z miną pt. " przecież ja się w tym zabiję O.o ". Panowie, a zwłaszcza ten młodszy dobrze zrozumiał moją minę i pocieszył mnie, że dam radę i się nie zabiję :D Był taki uroczy i miał taki chłopięcy uśmiech, Rozi też do niego śmiała :) No to dobra, jakoś dam radę. Weszłam na lud i uuuf. Jaka ulga. Łyżwy były idealnie naostrzone i jeździło mi się dobrze. Jeździłoby mi się lepiej, gdyby nie było na lodowisku kilku wariatów, którzy przewrócili Rozi, a mnie prawie, tylko się uratowałam. A gdyby mieć tak lodowisko tylko dla siebie? Jejku, ale byłoby cudownie <3. Muszę zaoszczędzić sobie trochę pieniędzy i kupić własne łyżwy. Jednak wolę hokejówki, bo figurówki mają te ząbki z przodu, które mi tylko przeszkadzają.
A Wy jakie łyżwy wolicie? Figurówki, czy hokejówki?
Pozdrawiam, Ada.
Przedwczoraj byłam na lodowisku. Boże, ale męczarnia przy wypożyczaniu łyżew. Jedne niewygodne, aż się płakać chce, drugie nienaostrzone -,- Dopiero za 3 lub 4 wymianą trafiły mi się jakieś konkretne. Poprosiłam panów o 39 hokejówki, a oni na to, że nie ma już hokejówek i dał mi figurówki. Patrzyłam na nie z miną pt. " przecież ja się w tym zabiję O.o ". Panowie, a zwłaszcza ten młodszy dobrze zrozumiał moją minę i pocieszył mnie, że dam radę i się nie zabiję :D Był taki uroczy i miał taki chłopięcy uśmiech, Rozi też do niego śmiała :) No to dobra, jakoś dam radę. Weszłam na lud i uuuf. Jaka ulga. Łyżwy były idealnie naostrzone i jeździło mi się dobrze. Jeździłoby mi się lepiej, gdyby nie było na lodowisku kilku wariatów, którzy przewrócili Rozi, a mnie prawie, tylko się uratowałam. A gdyby mieć tak lodowisko tylko dla siebie? Jejku, ale byłoby cudownie <3. Muszę zaoszczędzić sobie trochę pieniędzy i kupić własne łyżwy. Jednak wolę hokejówki, bo figurówki mają te ząbki z przodu, które mi tylko przeszkadzają.
A Wy jakie łyżwy wolicie? Figurówki, czy hokejówki?
Pozdrawiam, Ada.
czwartek, 14 lutego 2013
23. Pause.
Chce mi się płakać, nie wiem co się ze mną dzieje. Nie potrafię tego opisać. Dużo rzeczy przypomina mi o P. A druga połowa o M. Czuję się jak szmata, że z nim zerwałam. Skoro miałam wątpliwości, mogłam się nie godzić na ten związek. Może wtedy byłoby lepiej? To cholerne gdybanie mnie przytłacza. Co jest ze mną źle, że wszystko psuję? Tęsknię za P. Muszę się ogarnąć, bo nie potrafię teraz pisać o czymś innym. Wszędzie widzę, jak nie zakochanych gołąbeczków- to zgraną paczkę przyjaciół. Dlaczego nie mogę przyjaźnić się z P.? Tak bardzo mi go brakuje. Gadam jak jakaś niedorobiona wariatka, ale tak jest. Tłumiłam to w sobie cały czas, wmawiałam sobie i innym, że już jest okej. ŻE JUŻ MI PRZESZŁO. Gówno przeszło. Myślałam o nim prawie codziennie. Ale potrafiłam się uśmiechać i żyć ze świadomością, że już nigdy nie będę z nim rozmawiać. Te głupie zawody wszystko zepsuły. Zobaczyłam go i... nie wytrzymuję tego. Mam ochotę cały czas spać, żeby tylko o nim nie myśleć. Nawet się dziś nie pomalowałam, a to jest do mnie nie podobne, bo nie lubię się bez makijażu. Popadam w jakąś depresję. Nawet moja mama mnie nie poznaje. Wczoraj poszłam spać po 20, kiedy zawsze idę po północy. Czuję, że muszę coś zrobić. Wtedy będę lepiej się czuć. Ale co? Nie chcę zepsuć mu związku. Boże, jakie to trudne.
Ada- zawsze uśmiechnięta, z głupawką i z bardzo głośnym śmiechem. Nie, to nie ja.
Przepraszam, że tak zanudzam, ale musiałam się wygadać, po prostu musiałam :(.
Napiszę za kilka dni, może jakoś się ogarnę, może mi to przejdzie.
Pozdrawiam, Ada.
Ada- zawsze uśmiechnięta, z głupawką i z bardzo głośnym śmiechem. Nie, to nie ja.
Przepraszam, że tak zanudzam, ale musiałam się wygadać, po prostu musiałam :(.
Napiszę za kilka dni, może jakoś się ogarnę, może mi to przejdzie.
Pozdrawiam, Ada.
poniedziałek, 11 lutego 2013
22. Zima, kakao i wspomnienia.
Brrrr! Zimno! Fajnie, że w ferie mam śnieg, ale kurczę. Jednak go troszkę za dużo. Rano wydawało się, że jest cieplutko i tak było. Później poszłam z Rozi na rozgrywki piłki nożnej. Boooże ilu ładnych chłopaków. *.* Przede wszystkim zobaczyłam naszych kolegów z wakacji. Bardziej przywiązałam się do jednego, jednak jego dziewczyna jest przeciwna, żebyśmy utrzymywali kontakt. Polubiłam ich obu, ale nie mogę pogodzić się z tym, że nie mogę pisać ani rozmawiać z jednym. Nie mogłoby być normalnie? Gdy ich dziś ujrzałam, myślałam, że się popłaczę. Zorientowałam się, jak bardzo za nimi tęsknię i jak bardzo są oni mi bliscy. Może wpadam w paranoję, przecież już postanowiłam kiedyś, że dam spokój i nie będę się wtrącać. Nie chciałam, żeby P. rozstał się ze swoją dziewczyną. Boże, czułabym się jak szmata, że to przeze mnie. Dlatego postanowiłam dać mu spokój. Ale teraz... kurde. Ja nie chcę zaprzepaścić takiej dobrej przyjaźni. Dogadywaliśmy się bez słów. Czy wszystko musi się spieprzyć?
Wokół mnie kręciło się dużo chłopaków. Może dlatego, że jestem naiwna i za szybko przywiązuję się do ludzi? Byłam zakochana w krótkim czasie w kilku chłopakach. Nie zmieniam ich jak rękawiczki, jednak wydaje mi się, że coś ze mną jest źle. Nie mogę zakochać się w jednym tak ze wzajemnością, szczęśliwie? Na wakacjach był K. Narobił nadziei, a gdy powiedziałam mu co i jak, że coś do niego chyba czuję- on odpowiedział, że nie chce dziewczyny itp. No to po co codziennie do mnie dzwonił i pytał co u mnie, że się stęsknił? Prędzej czy później na pewno by mi się to spodobało. Moja naiwność -,-
Później był P. Właśnie ten chłopak, którego dziś widziałam. Nie planowałam tego, ale mi się spodobał z charakteru. Gdy coś mnie przytłaczało, wystarczyło, że powiem dwa słowa, a on już wszystko rozumiał i próbował mnie jakoś pocieszyć. Miał problemy z dziewczyną, chciał z nią zerwać, bo ona nie pozwalała mu pisać ze swoimi koleżankami. Moim zdaniem to jakaś przesada, zero zaufania. Nie zerwał z nią, a ona postawiła mu ultimatum "albo ona albo ja". No i jak możecie się domyślić- wybrał ją. Wtedy zeszłam mu z drogi.
Niedługo po tym zaczęłam spotykać się z M. Starszy, uroczy. Niestety jemu chodziło tylko, żeby się pobawić moimi cyckami. Nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. Nie chciał związku, tylko seks. Ciężko było mi to zrobić, ale dałam sobie z nim spokój. Dokładniej to on przestał z dnia na dzień do mnie pisać. Nawet nie napisał, że nie chce się już ze mną spotykać. Było minęło. Pewnie znalazł sobie lepsze cycki i dziewczynę, która chciała mu dać dupy za przeproszeniem.
Teraz był inny chłopak też na M. Jednak to nie było to samo. Pewnie stało się to za szybko. Może jeszcze "nie wyleczyłam się" z poprzedniej miłostki.
Podoba mi się teraz wielu chłopaków, ale chciałabym dać sobie jak na razie spokój. Jest taki K. łaaaadny, spodobał mi się na zawodach ;) Ale okazało się, że jest rok młodszy. Nie wygląda, a jednak. Niestety dziś po meczu, gdy zobaczyłam P. mam zły humor. Nie wiem co zrobić, żeby mieć z nim jakikolwiek kontakt, a nie zepsuć jego związku.
Wiem, że ta notka jest długa i zagmatwana, ale starałam się ją szybko napisać, bo jest mi zimno i zaraz idę po kakałko.
Jeżeli ma ktoś jakąś radę co do P. to proszę, napiszcie do mnie na aska, albo w komentarzu. Naprawdę nie wiem co robić.
Dobranoc, Ada.
Wokół mnie kręciło się dużo chłopaków. Może dlatego, że jestem naiwna i za szybko przywiązuję się do ludzi? Byłam zakochana w krótkim czasie w kilku chłopakach. Nie zmieniam ich jak rękawiczki, jednak wydaje mi się, że coś ze mną jest źle. Nie mogę zakochać się w jednym tak ze wzajemnością, szczęśliwie? Na wakacjach był K. Narobił nadziei, a gdy powiedziałam mu co i jak, że coś do niego chyba czuję- on odpowiedział, że nie chce dziewczyny itp. No to po co codziennie do mnie dzwonił i pytał co u mnie, że się stęsknił? Prędzej czy później na pewno by mi się to spodobało. Moja naiwność -,-
Później był P. Właśnie ten chłopak, którego dziś widziałam. Nie planowałam tego, ale mi się spodobał z charakteru. Gdy coś mnie przytłaczało, wystarczyło, że powiem dwa słowa, a on już wszystko rozumiał i próbował mnie jakoś pocieszyć. Miał problemy z dziewczyną, chciał z nią zerwać, bo ona nie pozwalała mu pisać ze swoimi koleżankami. Moim zdaniem to jakaś przesada, zero zaufania. Nie zerwał z nią, a ona postawiła mu ultimatum "albo ona albo ja". No i jak możecie się domyślić- wybrał ją. Wtedy zeszłam mu z drogi.
Niedługo po tym zaczęłam spotykać się z M. Starszy, uroczy. Niestety jemu chodziło tylko, żeby się pobawić moimi cyckami. Nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. Nie chciał związku, tylko seks. Ciężko było mi to zrobić, ale dałam sobie z nim spokój. Dokładniej to on przestał z dnia na dzień do mnie pisać. Nawet nie napisał, że nie chce się już ze mną spotykać. Było minęło. Pewnie znalazł sobie lepsze cycki i dziewczynę, która chciała mu dać dupy za przeproszeniem.
Teraz był inny chłopak też na M. Jednak to nie było to samo. Pewnie stało się to za szybko. Może jeszcze "nie wyleczyłam się" z poprzedniej miłostki.
Podoba mi się teraz wielu chłopaków, ale chciałabym dać sobie jak na razie spokój. Jest taki K. łaaaadny, spodobał mi się na zawodach ;) Ale okazało się, że jest rok młodszy. Nie wygląda, a jednak. Niestety dziś po meczu, gdy zobaczyłam P. mam zły humor. Nie wiem co zrobić, żeby mieć z nim jakikolwiek kontakt, a nie zepsuć jego związku.
Wiem, że ta notka jest długa i zagmatwana, ale starałam się ją szybko napisać, bo jest mi zimno i zaraz idę po kakałko.
Jeżeli ma ktoś jakąś radę co do P. to proszę, napiszcie do mnie na aska, albo w komentarzu. Naprawdę nie wiem co robić.
Dobranoc, Ada.
niedziela, 10 lutego 2013
21. Ferie.
Miałam pisać częściej, a znów zrobiłam przerwę. Napięty grafik... Byłam w ten weekend w górach i wróciłam dziś po czternastej. Jestem padnięta. Jutro zamierzam spać przynajmniej do 10, bo później jestem już głodna i muszę wstać na śniadanie. Jak już Rozi wspomniała, u nas zaczęły się ferie. W końcu! Mam zamiar przypomnieć sobie jak jeździ się na nartach, we wtorek jadę do kina, a może w któryś dzień na lodowisko. Zapowiada się całkiem dobrze, ale czy wszystko się uda? Możliwe, nie chcę każdego dnia planować, bo wtedy na 100% nic się nie uda. Napiszę wkrótce, pozdrawiam.
Ada.
Ada.
piątek, 8 lutego 2013
19. Long Note
Jedni zaczynają ferie, inni kończą, kolejni już dawno są po. Ja nie narzekam, bo właśnie je zaczynam. Siedzę dziś pierwszy dzień w domu :). Takie małe szybsze rozpoczęcie ferii. W środę, kiedy spotkałam się z chłopakiem cały dzień zaraziłam się od niego. On leży w tym samym czasie co ja z prawie 40 stopniami gorączki, a ja mam masakryczne osłabienie i tylko 34 stopnie. Ale ostatnio moja odporność szaleje, nie chorowałam już chwile, a teraz to tylko takie przeziębienie i osłabienie. Cieszę się, że nie choruje, miałam już dość mogłam chorować 2 razy w miesiącu i to dość porządnie :(.
...Kilka godzin później.
Wracam, żeby dokończyć post. Z nudów i większej siły wysprzątałam pokój. Mój ukochany leży paręnaście kilometrów ode mnie z 40 stopniami, antybiotykami i garścią innych leków... Smutno mi z tego powodu, że musiał teraz zachorować, kiedy mamy ferie i możemy się spotykać do woli... On nie jest zwolennikiem częstego spotykania się, a nie daj Bóg, w wolne dni, czy w jego miejscowości, a nawet nie chce myśleć, że w jego domu... No ale tutaj nie będę o tym mówić.
Już luty, a ja stoję w miejscu z moimi postanowieniami noworocznymi.Chcę schudnąć. Nie jestem może jakaś wielka, ale zbędne kilogramy mnie nie cieszą i chce się ich jak najszybciej pozbyć. Od stycznia coś zaczęłam ćwiczyć zauważyłam, że moje mięśnie są mocniejsze, ale moja waga stoi :( Chcę to zrobić jak najszybciej, żeby dostać swoją nagrodę, o której nie mogę nikomu powiedzieć. Chcę się nauczyć języka. Od paru tygodni zaczęłam chodzić na korepetycje, i może coś w końcu ruszę z językiem! :) . Chcę poświęcić się nauce w szkole. Po prostu muszę. Koniec gimnazjum, pasuje zdobyć jak najlepsze oceny, żeby dostać się do dobrej szkoły. Chcę więcej wychodzić z domu i spotykać się ze znajomymi. Za czym muszę odstawić komputer. Cały mój ostatni rok, kręcił się tylko wokół mojego chłopaka, a, że mieszkamy daleko, to kontaktowaliśmy przez internet. Dawniej, ugh , już rok temu to było, pisaliśmy, gadaliśmy odkąd wracaliśmy ze szkoły, do późnym godzin w nocy. Na wszystko był czas. Teraz wszystko się zmieniło, piszemy rzadziej, a ja dalej chce, żeby było tak jak dawniej, ale wiem, że nie mogę tego osiągnąć bo jest nieugięty. Więc dlatego chce nauczyć się żyć innym życiem. Postawić na siebie, znajomych, wolny czas. Irytuje mnie to, że siedzę przy kompie cały mój wolny czas czekając aż przyjdzie. Muszę zmienić siebie i moje pragnienia. Jestem tylko piętnastolatką, która ma chłopaka. Nie mam trzydziestki na karku, żeby spędzać z nim cały czas, myśleć tylko o nim i zachowywać się jakbyśmy byli małżeństwem. Doskonale to rozumiem, ale moje pragnienia są inne, a ja nie umiem sobie z nimi poradzić. To strasznie dręczące, tak ciągle się męczyć, ale nie umiem inaczej. Muszę się nauczyć inaczej żyć, bo to tak nie może wyglądać...
Już jedenasta, miałam przyjść tylko na chwilę. Jutro nudny dzień, a tym bardziej, że wiem, że już kompletnie nie mogę liczyć na chłopaka. Może wybiorę się gdzieś do koleżanki. Już widzę moje ferie, jedna wielka porażka, ale mam nadzieje, że może coś będzie wypadać i coś się będzie dziać!
I jeszcze jeden punkt notki. Jestem fanką strych, polskich filmów. Dziś z mamą po raz tysięczny oglądałyśmy " Kogel Mogel". Chyba nie muszę opowiadać o czym jest. Jeżeli ktoś go nie oglądał, to z całego serca polecam, jeżeli interesujecie się takimi filmami.
...Kilka godzin później.
Wracam, żeby dokończyć post. Z nudów i większej siły wysprzątałam pokój. Mój ukochany leży paręnaście kilometrów ode mnie z 40 stopniami, antybiotykami i garścią innych leków... Smutno mi z tego powodu, że musiał teraz zachorować, kiedy mamy ferie i możemy się spotykać do woli... On nie jest zwolennikiem częstego spotykania się, a nie daj Bóg, w wolne dni, czy w jego miejscowości, a nawet nie chce myśleć, że w jego domu... No ale tutaj nie będę o tym mówić.
Już luty, a ja stoję w miejscu z moimi postanowieniami noworocznymi.Chcę schudnąć. Nie jestem może jakaś wielka, ale zbędne kilogramy mnie nie cieszą i chce się ich jak najszybciej pozbyć. Od stycznia coś zaczęłam ćwiczyć zauważyłam, że moje mięśnie są mocniejsze, ale moja waga stoi :( Chcę to zrobić jak najszybciej, żeby dostać swoją nagrodę, o której nie mogę nikomu powiedzieć. Chcę się nauczyć języka. Od paru tygodni zaczęłam chodzić na korepetycje, i może coś w końcu ruszę z językiem! :) . Chcę poświęcić się nauce w szkole. Po prostu muszę. Koniec gimnazjum, pasuje zdobyć jak najlepsze oceny, żeby dostać się do dobrej szkoły. Chcę więcej wychodzić z domu i spotykać się ze znajomymi. Za czym muszę odstawić komputer. Cały mój ostatni rok, kręcił się tylko wokół mojego chłopaka, a, że mieszkamy daleko, to kontaktowaliśmy przez internet. Dawniej, ugh , już rok temu to było, pisaliśmy, gadaliśmy odkąd wracaliśmy ze szkoły, do późnym godzin w nocy. Na wszystko był czas. Teraz wszystko się zmieniło, piszemy rzadziej, a ja dalej chce, żeby było tak jak dawniej, ale wiem, że nie mogę tego osiągnąć bo jest nieugięty. Więc dlatego chce nauczyć się żyć innym życiem. Postawić na siebie, znajomych, wolny czas. Irytuje mnie to, że siedzę przy kompie cały mój wolny czas czekając aż przyjdzie. Muszę zmienić siebie i moje pragnienia. Jestem tylko piętnastolatką, która ma chłopaka. Nie mam trzydziestki na karku, żeby spędzać z nim cały czas, myśleć tylko o nim i zachowywać się jakbyśmy byli małżeństwem. Doskonale to rozumiem, ale moje pragnienia są inne, a ja nie umiem sobie z nimi poradzić. To strasznie dręczące, tak ciągle się męczyć, ale nie umiem inaczej. Muszę się nauczyć inaczej żyć, bo to tak nie może wyglądać...
Już jedenasta, miałam przyjść tylko na chwilę. Jutro nudny dzień, a tym bardziej, że wiem, że już kompletnie nie mogę liczyć na chłopaka. Może wybiorę się gdzieś do koleżanki. Już widzę moje ferie, jedna wielka porażka, ale mam nadzieje, że może coś będzie wypadać i coś się będzie dziać!
I jeszcze jeden punkt notki. Jestem fanką strych, polskich filmów. Dziś z mamą po raz tysięczny oglądałyśmy " Kogel Mogel". Chyba nie muszę opowiadać o czym jest. Jeżeli ktoś go nie oglądał, to z całego serca polecam, jeżeli interesujecie się takimi filmami.
Piosenka:
Rozi.
poniedziałek, 4 lutego 2013
20. Forever alone
Nie pisałam ostatnio, nie miałam ani ochoty, ani siły. Mój przeuroczy związek trwał tylko 20 dni, bardzo się różniliśmy, a do tego jeszcze jego planowany wyjazd za granicę, który okazał się ściemą. Chyba już zawsze będę sama. Nie jestem dziewczyną, którą można straszyć dla rozrywki, bawić się jak zabawką bez uczuć. Fajnie może było, ale się skończyło. Teraz chcę skupić się na nauce, na sobie. Muszę chodzić na spacery, biegać, ćwiczyć i zdrowo się odżywiać. Ale jak tu dbać o siebie, skoro Rozi na złość kupuje mi kabanosy? :D Moje kolejne postanowienie jest takie, że będę tu częściej pisać.
Pozdrawiam, Ada. :)
Pozdrawiam, Ada. :)
sobota, 2 lutego 2013
18. nothing new ...
Minął prawie miesiąc, kiedy napisałam ostatniego posta. Musiałam przerwy. Od zerwania i powrotu wiele się zmieniło, a najbardziej ja i moje postanowienia. Teraz, kiedy zaczął się nowy semestr muszę postawić na siebie, na swoją naukę. Wiem, że jestem strasznym leniem i nie będzie tak jak tego chce, ale może muszę się poprawić. Koniec szkoły... Boję się tego cholernie. Zmiana otoczenia, znajomych, szkoły, nauczycieli. Boję się, że będę jakimś wrzodem na dupie i nikt mnie nie polubi! I będzie strasznie ciężko z moją nauką, bo chyba nie znam większego lenia ode mnie. Jakoś to będzie, jakoś przeżyje, chodź nie chce września. Nie mam pojęcia jaką szkołę wybiorę, do jakiej miejscowości pójdę, baaa. Gdzie mnie przyjmą. Nie uczyłam się, robiłam wszystko, żeby nie zaglądać książek to mam za swoje! A zależy mi na maturze, żeby isc na studia. Nie wyobrażam sobie przyszłości w Polsce. Chciałabym mieszkać w moim mieście, mieć piękny dom z ogródkiem, z kwiatami, krzewami i wszystkimi jakie ja będę chciała, żeby pośród nich biegał wielki, przyjazny pies i bawiące się z nimi dzieci, a ja z mężem spokojnie oglądalibyśmy ten widok. Bardzo dalekie plany, ale nie wyobrażam sobie tego tutaj. Kiedy na wakacjach razem z ojcem pojechałam w trasę do Anglii zakochałam się w krajach przejeżdżając przez nie. Malownicza Anglia! Cudowna! Trafiliśmy na nietypową pogodę, piękne słoneczko i ciepło, ale kiedy wjechaliśmy w głąb Anglii zastała nas typowo brytyjską pogodę. Pamiętam jeden moment, kiedy zachodziło słońce, a ja , po wielkiej ulewie siedziałam przy urwisku i oglądałam zachód z wielkiej góry i panoramę miasta, tysiące małych aut, budynki. Chciałabym tak mieszkać. Poznać większe, lepsze życie. Bardzo spodobało mi się tam. Inne zwyczaje, lepsze życie, mniejsza biedota, chodź trzeba harować jak wół. Największym moim marzeniem jest opanowanie perfekcyjnie angielskiego. Chciałabym też niemieckiego, ale nienawidzę tego języka, więc nie ma szans, żebym się go nauczyła. Ale co jak co, przydałby mi się. Uczyłabym w jakiejś polskiej szkole w Anglii... Dalekie marzenia, jeszcze nie jedno w życiu się zdarzy i wszystko może się zmienic, więc nie powinnam nic planowac tylko martwic się moimi ocenami na koniec roku i testem w kwietniu.
Kolejnym pkt notki jest mój wielki bzik na pkt Ellie Goulding! Od kilku dni po prostu jestem oczarowana nią! Prześliczny głos, ładna dziewczyna ( bo Angielka :D ). Uwielbiam jej każdą piosenkę. Marzy mi się ją kiedyś zobaczyć, np podczas koncertu w Wawie, ale nie mogę na nim być :( Zazdroszczę jej głosu, chciałabym śpiewać... Figury , och , jest świetna tak jak i figura Mariny o której wcześniej wam mówiłam. Kolejne marzenie, zdobyć piękną figurę.
Zostawiam was z notką o wszystkim i o niczym i cudowną Ellie :D
Rozi
Kolejnym pkt notki jest mój wielki bzik na pkt Ellie Goulding! Od kilku dni po prostu jestem oczarowana nią! Prześliczny głos, ładna dziewczyna ( bo Angielka :D ). Uwielbiam jej każdą piosenkę. Marzy mi się ją kiedyś zobaczyć, np podczas koncertu w Wawie, ale nie mogę na nim być :( Zazdroszczę jej głosu, chciałabym śpiewać... Figury , och , jest świetna tak jak i figura Mariny o której wcześniej wam mówiłam. Kolejne marzenie, zdobyć piękną figurę.
Zostawiam was z notką o wszystkim i o niczym i cudowną Ellie :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)