Mam chłopaka, który mnie nie kocha, nie troszczy się o mnie i nie gadamy od kilku dni. Myślałam, że będę szczęśliwa, ale dupa. Wszystko do dupy. Dziś na imprezie dostałam takiego szału, płakałam chyba z pół godziny a nowo poznani koledzy mnie bardzo pocieszali. Pytali, co się stało, dlaczego płaczę. Ja odpowiadałam, że nie będę się zwierzać nowo poznanym. Jednak oni upierali się, że poznali mnie, polubili i nie są chujami, żeby mnie tak zostawić i się martwią. Przytulali, pocieszali. W końcu powiedziałam im, że ktoś inny powinien mnie do domu odprowadzać, jednak ta osoba się mną nie interesuje. Zrozumieli wszystko i przestali zadawać pytania. Przystali tylko na pocieszaniu i przytulaniu. Powtarzali cały czas, żebym nie płakała. Boże, dlaczego "mój chłopak" taki nie jest?! Coś czuję, że po niecałych dwóch tygodniach związku się rozstaniemy. Znowu będzie gadanie, że ta głupia Ada zmienia chłopaków i w ogóle. Nie obchodzi mnie to. Nie jestem egoistką, tak mi się wydaje. Jednak co do mojego szczęścia muszę postawić na swoim.
Jakoby było mało, moja "najlepsza przyjaciółka" ma mnie w dupie. Zostałam wymieniona na inną przyjaciółeczkę. Rok temu nie mogłyśmy wytrzymać dnia bez siebie, pamiętasz? A teraz, gdy mówię Ci, chodź na miasto, na orlik, gdziekolwiek... to Ty wymigujesz się, że nie możesz, bo remont itp. A potem widzę jak chodzisz z A. po mieście i nawet nie podejdziesz do mnie tylko głupio pomachasz ręką. Chcesz ode mnie coś tylko wtedy, gdy A. nie wie jak Cię pocieszyć. Jestem Ada. Przyjaciółka nie tylko do pocieszania.
Mam wszystko w dupie. Żegnam.
Nie wiem czy tu wrócę. Nie mam w ogóle ochoty. Nie mam ochoty żyć.
Wtedy, gdy kogoś potrzebuję, nie mam nikogo.
(kolejna paczka chusteczek)
Ada
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz