Brrrr! Zimno! Fajnie, że w ferie mam śnieg, ale kurczę. Jednak go troszkę za dużo. Rano wydawało się, że jest cieplutko i tak było. Później poszłam z Rozi na rozgrywki piłki nożnej. Boooże ilu ładnych chłopaków. *.* Przede wszystkim zobaczyłam naszych kolegów z wakacji. Bardziej przywiązałam się do jednego, jednak jego dziewczyna jest przeciwna, żebyśmy utrzymywali kontakt. Polubiłam ich obu, ale nie mogę pogodzić się z tym, że nie mogę pisać ani rozmawiać z jednym. Nie mogłoby być normalnie? Gdy ich dziś ujrzałam, myślałam, że się popłaczę. Zorientowałam się, jak bardzo za nimi tęsknię i jak bardzo są oni mi bliscy. Może wpadam w paranoję, przecież już postanowiłam kiedyś, że dam spokój i nie będę się wtrącać. Nie chciałam, żeby P. rozstał się ze swoją dziewczyną. Boże, czułabym się jak szmata, że to przeze mnie. Dlatego postanowiłam dać mu spokój. Ale teraz... kurde. Ja nie chcę zaprzepaścić takiej dobrej przyjaźni. Dogadywaliśmy się bez słów. Czy wszystko musi się spieprzyć?
Wokół mnie kręciło się dużo chłopaków. Może dlatego, że jestem naiwna i za szybko przywiązuję się do ludzi? Byłam zakochana w krótkim czasie w kilku chłopakach. Nie zmieniam ich jak rękawiczki, jednak wydaje mi się, że coś ze mną jest źle. Nie mogę zakochać się w jednym tak ze wzajemnością, szczęśliwie? Na wakacjach był K. Narobił nadziei, a gdy powiedziałam mu co i jak, że coś do niego chyba czuję- on odpowiedział, że nie chce dziewczyny itp. No to po co codziennie do mnie dzwonił i pytał co u mnie, że się stęsknił? Prędzej czy później na pewno by mi się to spodobało. Moja naiwność -,-
Później był P. Właśnie ten chłopak, którego dziś widziałam. Nie planowałam tego, ale mi się spodobał z charakteru. Gdy coś mnie przytłaczało, wystarczyło, że powiem dwa słowa, a on już wszystko rozumiał i próbował mnie jakoś pocieszyć. Miał problemy z dziewczyną, chciał z nią zerwać, bo ona nie pozwalała mu pisać ze swoimi koleżankami. Moim zdaniem to jakaś przesada, zero zaufania. Nie zerwał z nią, a ona postawiła mu ultimatum "albo ona albo ja". No i jak możecie się domyślić- wybrał ją. Wtedy zeszłam mu z drogi.
Niedługo po tym zaczęłam spotykać się z M. Starszy, uroczy. Niestety jemu chodziło tylko, żeby się pobawić moimi cyckami. Nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. Nie chciał związku, tylko seks. Ciężko było mi to zrobić, ale dałam sobie z nim spokój. Dokładniej to on przestał z dnia na dzień do mnie pisać. Nawet nie napisał, że nie chce się już ze mną spotykać. Było minęło. Pewnie znalazł sobie lepsze cycki i dziewczynę, która chciała mu dać dupy za przeproszeniem.
Teraz był inny chłopak też na M. Jednak to nie było to samo. Pewnie stało się to za szybko. Może jeszcze "nie wyleczyłam się" z poprzedniej miłostki.
Podoba mi się teraz wielu chłopaków, ale chciałabym dać sobie jak na razie spokój. Jest taki K. łaaaadny, spodobał mi się na zawodach ;) Ale okazało się, że jest rok młodszy. Nie wygląda, a jednak. Niestety dziś po meczu, gdy zobaczyłam P. mam zły humor. Nie wiem co zrobić, żeby mieć z nim jakikolwiek kontakt, a nie zepsuć jego związku.
Wiem, że ta notka jest długa i zagmatwana, ale starałam się ją szybko napisać, bo jest mi zimno i zaraz idę po kakałko.
Jeżeli ma ktoś jakąś radę co do P. to proszę, napiszcie do mnie na aska, albo w komentarzu. Naprawdę nie wiem co robić.
Dobranoc, Ada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz