sobota, 19 kwietnia 2014

27. moje nowe zycie

Ile to już miesięcy minęło odkad tu napisalam ostatnio? Prawie rok. Po co tu wracam? Tylko i jedynie dla wpomnien. Jeden niecaly rok, ktory zmienil doslownie wszystko. Cale moje male życie przeciętnej nastolatki.
Czytajac co kilka miesiecy moje posty pluje sobie w brode, jak moje zycie wygladalo. Myslalam, mam wszystko, wszystkich. Nic nie jest w stanie mnie pokonać. To było kłamstwo.
Zaczęło sie to wszystko w maju. Mój chłopak zaczynał miec wątpliwości, ja tez. Sami nie wiedzieliśmy kim jesteśmy dla siebie. W pewnym momencie nie rozmawialiśmy jak para, tylko jak wrogowie. Tyle co sobie wykrzyczelismy. Po pol miesiaca prób utrzymania półtora rocznego związku wszystko się skończyło. Nie dostrzegam różnicy, przeciez już wcześniej było tak źle. Niestety po kilku tygodniach tęsknota wróciła. I to właśnie spowodowało tysiące innych rzeczy.
Mój były nie chciał mnie znać. Ja cierpiała. Nikt mnie nie rozumiał, a nawet nie starał się zrozumieć. A ja jak najprostsze najmniejsze i najbardziej bezbronne dziecko poddałam się i zalamalam.
Szukałam zmian. Zeby poczuc sie lepiej. Zmienic wszystko. Ale zarazem chcialam pozostac taka sama dziewczyna, ta 14latka ktora poznala wspanialego faceta na lodowisku i 10 dni pozniej uszczesliwil ja chcac zeby zostala jego dziewczyna. 
Niestety nic takiego nie stawało sie. Gubilam sie przez kolejne tygodnie wakacji. Płakałam, podnosiłam się. Znów upadalam, płakałam. 
Sama nie wiem jak to sie stało. Wszystko sie Zmieniło.
Jednym z najbardziej przełomowych momentów było bliższe poznanie z moimi, a raczej naszymi, Ady i moimi znajomymi. Byłam na spacerze z moja przyjaciółka Asia i przypadkowo Zauważyłam ich. Spędziliśmy ze soba bardzo mile popoludnie. Artur, ja i Asia, Rafał. Zaczęliśmy spotykac sie częściej. Zapominalam o Nim , koncentrowalam sie na nowej znajomości,  a dokladnie znajomosci z Arturem. Minely kolejne dni. Bylam silniejsza, szczerze sie usmiechalam. Nadszedl czas wyjscia z domu. Jak za dotknieciem czarodziejskiej różdzki wróciło to gorzkie i bolesne uczucie w sercu. Od razu moi towarzysze zauwazyli ze cos sie dzieje. Asia dobrze wiedziała, oni nie. Nie bylam w stanie o tym rozmawiac. Tak jak interesowac sie Arturem. To bylo za wczesnie. Tak bardzo sie różnił od Niego. Mojego ideału. Wtedy tak myślałam...
Udawałam, nauczyłam sie żyć z bólem. Wracałam do żywych. Tylko na pozor. 
Zaczal sie nowy rok. Cholernie sie tego balam. Nowa szkola. Moje wymarzone liceum. Pamiętam jak dzis rozpoczecie roku. Tyle stresu. I tak Jak się obawiałam. Mały drobny człowieczek nie mógł odnaleźć się w klasie. Ile ja sobie krwi napsulam. Robiłam różne dziwne rzeczy. A sprawa, Jego sprawa jakos przygasla, musialam martwic sie o to co sie teraz dzieje . Koniec końców zostałam w tej szkole, klasie. Poznałam wpaniala przyjaciółkę, ktorej opowiedzialam cala moja historię. To ona w wiekszosci mi pomogla.
Pewnego dnia bedac na urodzinach nowo poznanej przyjaciółki,  Emilii spotkalam Go. Wchodzilismy ze znajomymi do pubu. Przy wejsciu kilka metrow dalej zauwazylam go. To nie bylo pierwsze spotkanie po rostaniu. Kilka razy byl w moim miescie. Raz pojechaliamy do kina z przyjaciolmi. Niestety przez caly ten czas bilam sie z myślami. To było straszne. Czuć jego obecność obok. Dotykać się ramionami siedząc obok. Czuć ten słodki oddech. Patrzec na usta które wprowadziły tak zimne i puste zadania do mnie. Te usta które całowały cię kilka tygodni wcześniej. Szeptały kocham cię, Nie opuszczę cię. 
Po tylu miesiącach, po poznania tylu ludzi w szkole, kompletnie nie zwiazanych z Nim. Po tysiacach godzin wpajanja sobie, ze to juz koniec widzę go. Emilka zauważyła go, i nie oszczedzala wszelkich obelg pod jego adresem. Usmiechnelam sie. Ja tez dorzucilam swoje. On mnie nie zauważył, moze to i dobrze. Niestety po wyjściu z baru poszliśmy inaczej świętować urodziny, po kilku godzinach i kilku % zaczelam plakac. Wszystko wrocilo. Ale mialam przy sobie wspaniala przyjaciolke ktora mi pomogla. Dalam rade. Zapominalam. Leczylam serce. Dawalam rade! 
Mozna to bylo nazwac powrotem do Żywych. Bylo cudownie. Klasa okazala sie kochana, kazdego kocham na swoj s.posób. Nauczyciele okazali sie bardzo życzliwi. Wszyatko miało byc dobrze. Mialo. 
Do czasu kiedy ponownie sie zakochalam...
Nie chce nic więcej zdradzac.

Dlaczego ani razu nie wspomialam o Adzie?
On zburzył moje zycie. Moj swiat. Wtedy On nim byl. Kiedy sie rozstaliśmy wszystko sie rozpadło. Musialam sama tydzien po tygodniu, Rzecz po rzeczy, układać. To byłam w wstanie sama zrobić nie uwzględniało jej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz