niedziela, 19 maja 2013

34. Now is good?

Tytuł zaczerpnięty z filmu:


Ale czy faktycznie "Teraz jest dobrze"?
W sumie są pewne przejaśnienia, nie kłócę się z tatą, chociaż nie darzę go taką sympatią jaką powinno darzyć dziecko swojego ojca. Ale cóż poradzić? Nie będę się nad sobą użalać, niektórzy mają dużo gorzej.
Mój przynajmniej mnie nie bije, zarabia przez co można powiedzieć, że utrzymuje rodzinę. Wiem, że pracuje bardzo ciężko i długo. Nie narzekalibyśmy pewnie na sytuację majątkową, gdyby nie alkohol, na którą idzie większa część wypłaty. Tylko my cierpimy. Mama i rodzeństwo. Nie możemy chodzić w markowych ubraniach, bo nie ma na to wystarczająco pieniędzy. W sumie po co komuś firmowe rzeczy, jak niektóre tańsze są dużo lepsze od tych drogich? Dla satysfakcji. Dawniej wyśmiewali się ze mnie, że chodzę w starych szmatach, chociaż te ubrania wcale nie były stare, tylko kupione w tanim sklepie odzieżowym. 
Niektórzy chodzą do ciucholandów, ja też mam kilka bluzek z takiego typu sklepów. Jednak to ze mnie często było pośmiewisko. Bo np. jak taka dziewczyna "bogata" kupiła sobie coś używanego- nikt na to nie zwracał uwagi. Ona mogła, a ja nie. Taka logika; bogatemu wszystko można.
Jako dziecko bardzo mnie to bolało, teraz dostaję jakieś prezenty od dziewczyn braci, od kuzynek. Na różne okazje; urodziny, święta itp. 
Teraz jako nastolatka wiem w co się ubrać, chociaż pieniędzy mam tyle samo co dawniej. Nie obchodzi mnie czy coś jest z ciucholandu czy nie. Można zrobić różne D.I.Y. a do tego moja babcia jest krawcową, więc mogę jej co nieco pokazać na internecie i ona mi to uszyje. Może sama też zabrałabym się za to? Nie wiem czy się do tego nadaję, ale spróbować można.
Pieniądze szczęścia nie dają- tak często mówią. Moim zdaniem jednak coś w tym jest. Przecież, gdy ktoś nie ma ani grosza, jest bezdomny i nie ma co jeść to gdzie niby ma mieć to szczęście? Ja chciałabym przekształcić trochę to znane powiedzonko.

Fortuna szczęścia nie daje.

Pasuje? Bo mi tak. Pieniądze w pewien sposób nas uszczęśliwiają, ale jak ktoś ma ich tyle, że nie wie już na co i jak je wydać, to jest szczęśliwy? Moim zdaniem to trochę dziwne, bo zazwyczaj tak jest, że bogaci niby nie mają pomysłu na co przeznaczyć ten swój majątek. Ale są przecież różne ośrodki, szpitale, domy dziecka, fundacje. 
Na to zawsze brakuje środków.

Rozpisałam się o pieniądzach, a nie taki był mój cel. Ostatnio moje posty są całkowicie bezsensowne. Przepraszam, czy one kiedykolwiek były sensowne? Jak tak czytam starsze wpisy to myślę "ale sram głupoty O.o". Ale mówi się trudno.

Czy jestem szczęśliwa? Po części. Podnosi na duchu mnie myśl, że jeszcze trochę tej mordęgi i wakacje. Ale co będzie po nich? Rozi idzie do liceum do innego miasta, a ja zostaję tutaj. Boję się, że się od siebie oddalimy :( Jeżeli to czytasz to wiedz, że ja ci spokoju nie dam i będę pisała do ciebie codziennie wieczorem, nawet jakbyś mówiła, że nie masz czasu bo nauka. O nie, nie, nie! Nie dam się spławić :* Tak minie rok najgorszy w życiu, a potem pójdę może do tej samej szkoły co Rozi :* Trzymajcie kciuki :)
Ale czy teraz jest dobrze? Niekoniecznie. W każdym razie lepiej. Oby tak dalej, a za niedługo będę szczęśliwą Adą, najwyższy czas, no nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz